niedziela, 20 grudnia 2009

Przykre lekcje w "naszej-klasie"

Moi drodzy. Znalazłem ostatnio dość ciekawy artykuł nt. "Naszej-klasy". Pochodzi z Wrocławskiej Gazety.pl i nazywa się tak jak temat mojego posta. To historia m.in. 34-letniej Anny, oraz kilkunastoletnich dziewczynek. Może to co niektórym przemówi do rozumu! Na podstawie drugiej części tego artykułu widać doskonale, że "Nasza-klasa" może służyć pedofilom jako genialne źródło informacji.

Oto ten artykuł:

Pewnie dlatego Anna, 34-letnia prawniczka z Wrocławia, nie miała oporów. Drobna brunetka w popielatym kostiumie przygryza usta, zaplata i rozplata dłonie. Profil na Naszej-klasie założyła za namową przyjaciółki, która miała przerwę w życiu towarzyskim z powodu macierzyńskiego i wychowawczego. Bała się, że znajomi o niej zapomnieli, więc na portalu zaczęła odnawiać kontakty.

Anna też podała imię i nazwisko. Zapisała się do swojej klasy z liceum, było tam już kilka osób. W rubryczce "O sobie" napisała prawdę: "prawnik". Dodała zdjęcie z urlopu: uśmiechnięta, w letniej sukience. - Sprzed kilku lat, ale wydaje się, że się nie zmieniłam. Akurat takie miałam w komputerze - tłumaczy.
Już miała wrzucić kolejne zdjęcia - męża i córki - gdy pod fotografią z wakacji pojawił się komentarz. Ktoś najpierw zamieścił kilka wulgarnych słów i podpisał się (najprawdopodobniej fikcyjnym) imieniem i nazwiskiem. W kolejnym wpisie zapowiedział, że się z nią "policzy" za to, że "położyła sprawę". Anna się przestraszyła.

Zaczęła się zastanawiać, kto to mógł być. Kiedyś prowadziła sprawy kryminalne. Czy to jakiś bandyta niezadowolony z wyroku? Teraz Anna prowadzi sprawy rozwodowe. Może więc to niezadowolony z orzeczenia były mąż klientki? Na wszelki wypadek usunęła z Naszej-klasy zdjęcie i profil. Groźby zgłosiła policji. - Powinnam być mądrzejsza - żałuje.

Czy miała szansę uniknąć przykrości? Nikt jej przecież nie zmuszał do ujawniania aż tylu szczegółów z prywatnego życia w internecie.

Nasza-klasa.pl najlepiej działa wtedy, gdy podamy prawdziwe imię, nazwisko i ukończone szkoły, bo w przeciwnym wypadku znajomi mogą nas nie odnaleźć. Ale prawdziwa zabawa zaczyna się, gdy podamy więcej danych. Pokażemy dawne zdjęcia klasowe, jak wyglądamy dzisiaj, gdy pochwalimy się mężem, żoną, samochodem, pracą, wakacjami czy psem. Ułatwić kontakt z dawnymi znajomymi najlepiej, podając numer Skype, Gadu-Gadu, a może nawet numer telefonu komórkowego. Wszystkich ciekawi, gdzie dziś mieszkamy: jedni przeprowadzili się do Warszawy, inni do Londynu.

W ten sposób ujawniamy dużo więcej informacji, niż trzeba, by nas odnaleźli ci, których sami mamy ochotę spotkać.

Kusi nas przykład innych i sam serwis. "Aby twoi szkolni znajomi mogli Cię odnaleźć, upewnij się, że twój profil zawiera wszystkie potrzebne informacje" - przypomina Nasza-klasa.pl. Nie zabawisz się na całego, jeśli zostaniesz przy zdawkowym zestawie - imię, nazwisko, klasa.

Kłopot polega na tym, że dodatkowe informacje widzą nie tylko dawni znajomi.

Maciej Popowicz z Naszej-klasy wyjawia, że dziennie dostaje cztery tysiące maili ze skargami. - Głównie chodzi o to, że ktoś odnalazł się na zdjęciu, na publikację którego nie wyrażał zgody. Współpracujemy też z policją. Chodzi o przypadki np. lżenia danej osoby na forach klasowych. W razie zasadnej skargi natychmiast reagujemy. W firmie pracuje nad tym 11 osób.

11 osób dba o prywatność sześciu milionów.

Karolina pisze do Gabrielli

O Kindze S. wiemy prawie wszystko.

Ma 13 lat i mieszka we Wrocławiu. "Leśnica - to moja ulubiona dzielnica" - wyznaje. Nie podaje domowego adresu, ale umieszcza numer Gadu-Gadu oraz telefon komórkowy ("Dzwonić tylko w wyjątkowych sytuacjach"). Wiemy, do której szkoły, której klasy chodzi. Że ma 265 znajomych. Że uwielbia mangę i że od kilku tygodni ogląda serial "Angel Sanctuary".

- Taka informacja jest cenna dla pedofila, przecież od czegoś trzeba zacząć rozmowę - mówi Jakub Śpiewak, prezes fundacji Kidprotect.pl zajmującej się ochroną dzieci przed pornografią i pedofilią w internecie. - Zresztą dane niepełnoletnich są atrakcyjne nie tylko dla pedofilów, ale również dla werbowników sekt, producentów pornografii dziecięcej czy zwykłych włamywaczy.

Czy rodzice Kingi wiedzą, co ich córka wyprawia na Naszej-klasie? Skontaktowaliśmy się z 28-letnim kuzynem dziewczynki, którego umieściła na liście znajomych. - Prawdę mówiąc, nie sprawdzałem, jakie ona podała informacje - wyznał, ale jeszcze wcześniej zastrzegł sobie "prawo do treści rozmowy i do tego, co ukaże się w tekście", a "Gazeta" nie może używać jego imienia i nazwiska.

Jednocześnie na Naszej-klasie kuzyn ujawnił nie tylko to, jak się nazywa, ale także swój wiek, komplet ukończonych szkół oraz numer Gadu-Gadu.

Ten paradoks prowadzi do kolejnego wniosku: narzędzia do ochrony prywatności, które oferuje nam Nasza-klasa.pl, nie wystarczają wielu użytkownikom. Rejestrując się w serwisie i wypełniając formularz, możemy zastrzec numery telefonów czy Skype tak, żeby były widoczne tylko dla naszych znajomych z listy.

Ale dziewięcioletnia Karolina B. ze Strzelina ma wśród swoich znajomych Gabriellę Montez. To 20-letnia aktorka z USA popularna dzięki filmowi "High School Musical". Gabriela Montez z Naszej-klasy to raczej nie jest ta gwiazda, lecz twór jednego z fanów, których Montez ma w serwisie ponad 700. Karolinka nie ujawnia na profilu żadnych danych, ale przed Gabriellą nie ma tajemnic: "Superfotka, pisz do mnie na GG!" - pisze, podając swój numer.

Przyjaciółką Montez jest również Kinga S. Zatem ktoś, kto udaje amerykańską aktorkę, ma dostęp do szczegółowych danych osobowych ponad 700 nastoletnich fanów.


link tutaj!

Źródło: Gazeta Wyborcza, Autorzy: Vadim Makarenko, Agnieszka Kołodyńska-Walków


Myślę, że każdy powinien to przemyśleć!

Brak komentarzy: