Pokazywanie postów oznaczonych etykietą film. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą film. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 kwietnia 2021

Jak kochają się "Normalni ludzie"?

Andrzej - kinooperator z Kina Komeda mówi: Tomek, zobacz koniecznie "Normalnych ludzi" na HBO, jest świetny. No i zobaczyłem.


wtorek, 27 kwietnia 2021

Nim wstanie dzień. Mural z wizerunkiem Krzysztofa Komeda oświetlony neonami

Nim wstanie dzień upamiętniający 90. rocznicę urodzin Krzysztofa "Komedy" Trzcińskiego, pod osłoną wieczoru z pełnią księżyca w tle (dodam, że to tzw. różowy księżyc) rozbłysły neony na muralu z wizerunkiem muzyka i kompozytora. 


środa, 1 marca 2017

Polowanie na zaskoczenie. "Pokot" już w kinach [recenzja]

fotos z filmu "Pokot"
Świetna intryga, solidna gra aktorska oraz kapitalne zdjęcia to mocne punkty najnowszego filmu Agnieszki Holland „Pokot”. Produkcja potwierdza, że reżyserka potrafi świeżo spojrzeć na otaczającą ją rzeczywistość. Jest w tym filmie coś, co nie pozwala oderwać się od tej historii, ale jednocześnie irytuje, by w końcu zaskoczyć. Oto moja recenzja filmu zamieszczona na portalu wlkp24.info.




poniedziałek, 27 lutego 2017

Niebezpieczne związki. Nowy film Xaviera Dolana [recenzja]

Nowy film Dolana mnie nie zachwycił, ale pozostawił po sobie coś, co nie pozwala o nim zapomnieć. To klasyczny dramat: jedność czasu, miejsca i akcji. Gra aktorska wymagała solidnego przygotowania, bo trzeba było zagrać gestem, mimiką no i nauczyć się kilku ładnych wersów. Chapeau bas dla Vincenta Cassela za scenę podczas podróży samochodem. Oś filmu to trudna sprawa, z którą niemal codziennie boryka się każdy z nas, bez względu na szerokość geograficzną. Rozmowy z rodziną bywają często trudne, zwłaszcza gdy relacje z najbliższymi są solidnie zaburzone. 

wtorek, 9 lutego 2016

"Marsjanin" Ridleya Scotta (recenzja)

Siadaj. Bardzo dobrze. Trzy plus, może cztery z dwoma. Taką notę za swoje najnowsze dzieło mógłby spokojnie usłyszeć Ridley Scott. „Marsjanin” to sprawnie zrobione kino, ale niestety hollywood’zki rozmach przyćmiewa to, czego w filmie szuka wielu: psychologii postaci. Mark Watney (Matt Damon) nie jest dla mnie Ziemianinem z krwi i kości. Paradoksalnie bliżej mu do marsjańskiej obojętności. Gdy zostaje sam jak palec na bezludnej planecie staje się butny, nie ma respektu do swojej pozycji i nawet pomimo faktu, że z własnej kupy potrafi wyhodować pyrkę i przeżyć, to nie jest postacią wiarygodną. Film podobnie.

wtorek, 2 lutego 2016

"Zjawa" - majstersztyk Lubezkiego (recenzja)

"Zjawa" wciąga od pierwszych chwil i pomimo schematyczności scenariusza (osobista potrzeba rewanżu po śmierci ukochanej i syna) jest w tym filmie coś, co sprawia że dwuipółgodzinny obraz Innaritu ("Birdman", "21 gramów") ogląda się jednym tchem. To genialna moim zdaniem praca kamery. Emmanuel Lubezki zrobił z obrazem coś, co pozwala mi traktować go jako pewniaka oskarowego. Ponownie? 

poniedziałek, 29 września 2014

"Miasto 44", czyli dlaczego nie wierzyć trailerom

Landrynkowa historia dwojga młodych ludzi, których miłość rodzi się w czasie apokalipsy. Oglądając zwiastuny i plakaty najnowszego filmu Janka Komasy "Miasto 44" można dojść do przekonania, że produkcja poświęcona Powstaniu Warszawskiemu to kolejna "cienka" polska produkcja. Film jest zdecydowanie lepszy od trailerów, w których zawarto kilka najbardziej irytujących dla mnie scen. Nie przemawia bowiem do mnie nawiązanie do Matrixa, czy Super Slow Motion, choć w niektórych momentach jest to technika dla filmu zbawienna. Całość zmusza do myślenia i nie pozostawia widza bez pytań w głowie. Dla mnie to jest największa rola i zadanie kina. Wywoływać dyskusję. 

wtorek, 13 marca 2012

Drive 2011 - recenzja

"Zapnijcie pasy, czeka Was niezła jazda" można przeczytać na plakacie zapowiadającym film "Drive" (2011). Coś w tym jest. Główny bohater to właśnie tytułowy Driver. Bezimienny, bezduszny, bezuczuciowy, cholernie utalentowany "Ktoś" (w tej roli Ryan Gosling). Co o nim wiemy? Co wiemy o jego przeszłości? Czy ma kręgosłup moralny? Można by go o to zapytać, ale raczej nic by nie odpowiedział. Ten typ tak ma. W płomiennej scenie w windzie niby ujawnia swoje uczucia względem Irene (Carey Mullingan), ale po chwili bezlitośnie miażdży butem głowę oponenta. Tak, tak. To taki relatywizm moralny. Trudno jednoznacznie ocenić ten film. Wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie. Całość zostawia po sobie pewną otoczkę, nutkę a raczej całą gamę niedopowiedzenia. Bo to brutalny świat.....Mocne uderzenie, mocny film. Wyjątkowo bez oceny.


poniedziałek, 6 lutego 2012

Czy podczas seansu można zmarznąć? Na "Końcu Rosji" można.

Po raz kolejny w ramach projektu "Polska światłoczuła" do Ostrowa Wielkopolskiego przyjechała ekipa filmowa. Tym razem z dokumentem, choć śmiało można go podpiąć pod fabułę. "Koniec rosji" w reżyserii Michała Marczaka to historia 19-letniego Alekseja - rekruta, który trafia do jednego z 12 "przystanków" granicznych w Rosji. Miejsce odludne, surowe, tajemnicze..... Daleko na północy, gdzie stacjonują pogranicznicy jest zimno, ciemno i do domu daleko. Życie kilku oficerów straży pogranicznej opiera się na patrolowaniu granic Rosji i wypełnianiu sobie wolnego czasu różnego rodzaju zabawami. Raz jest to wspólne śpiewanie, raz głupia zabawa w ganianie prawie na golasa po śniegu. Aleksej przechodzi tam swoisty chrzest. Inni strażnicy mówią mu, że "trafił do najlepszego miejsca, do jakiego mógł". Tam nie ma typowej wojskowej fali. Starsi stażem, stopniem i doświadczeniem strażnicy uczą kadeta sztuki przetrwania. W jednym ze sprawdzianów kopie sobie prowizoryczne igloo w grubej warstwie śniegu i spędzam tam 30 godzin. Tym zdobywa uznanie swoich kolegów. Jak napisał ktoś na serwisie filmweb - są oni takimi dobrowolnymi Syzyfami. Chodzą nieustannie do słupka granicznego, by sprawdzać czy ktoś nie przekracza granicy ich matki Rosj. Od początki istnienia tego typu placówek nie było w nich żadnej interwencji. 

fot. Polska Światłoczuła

Na ścianach w domu strażników pełno jest narodowych emblematów. Na zdjęciach często pojawia się np. zdjęcie Władmira Putina oraz innych prominentnych władców Rosji. Żołnierze mają dostęp do prądu, który zapewnia im agregator. W tak niedostępnym miejscu nie ma zasięgu telefonii komórkowej. To swoisty azyl dla tych ludzi. Jak dowiedziałem się po seansie "Końca Rosji" od samego reżysera Michała Marczaka, trafiała tam inteligencja, która została wyklęta ze społeczeństwa przez różne życiowe zawiłości. Dla niektórych to coś w rodzaju kryjówki, daleko, daleko od cywilizacji, daleko od świata. Parafrazując powiedzenie jednego z bohaterów dokumentu: "Nie każdemu dane jest stąpanie po granicach matki Rosji". 

Realizacją tego dokumentu zajął się Michał Marczak, reżyser młodego pokolenia. Pomagał mu Maciej Cuske, który także był wczoraj gościem kolejnego spotkania w ramach "Polski światłoczułej". Quasi-dokument, bo właściwie tak należałoby go określić, ma swoich aktorów. Sporo scen zostało zaaranżowanych, choć wszystko wygląda wyjątkowo realistycznie a postaci zachowały choć odrobinę autentyczności. Film, razem z dokumentacją, powstawał 2 lata. Zdjęcia, o ile dobrze zantowałem, zrobiono w około 5 miesięcy. 

Teraz kilka moich wrażeń. Cały dzień spędziłem na kilkunastostopniowym mrozie. Kiedy zobaczyłem te mroźne kilmaty północy Rosji trzęsłem się z zimna przez cały seans. To coś dla mnie dotąd niespotykanego. Ciekawe doświadczenie. Film zrealizowany w przystępny sposób.  Ekipie nie u

Seans filmu odbył się w Ostrowskim Centrum Kultury przy ulicy Wolności 2 w Ostrowie Wielkopolskim. Po filmie w kawiarence na dole miała miejsce dyskusja z twórcami filmu.