Historyczna chwila nadeszła. Po likwidacji Kina Komeda ostrowski cykl koncertów "Jazz w muzeum" tworzony przez Pana Jerzego Wojciechowskiego przeniósł się do Ostrowskiego Centrum Kultury. Oba te miejsca mają dla mnie spore znaczenie, więc przymusowa i wręcz naturalne przenosiny przyjąłem z akceptacją, nawet pomimo tego, że serducho zostało w Komedzie. Na inaugurację nowej ery zagrali dobrze znani w Ostrowie muzycy Laboratorium.
"Świat dzieli się na dwie połowy, w jednej z nich jest nie do życia, w drugiej nie do wytrzymania."
Marek Hłasko.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą koncerty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą koncerty. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 22 czerwca 2021
środa, 13 listopada 2019
Jerzy Wojciechowski z Krzyżem Kawalerskim

wtorek, 26 września 2017
114. edycja "Jazz w muzuem" - Myrczek, Tomaszewski, Bałdych i Helge Lien Trio
Etykiety:
dziennikarstwo,
fotografia,
koncerty
czwartek, 1 kwietnia 2010
O.S.T.R. w klubie "Eskulap" Poznań (27.03.2010) - relacja z koncertu
To już trzeci raz, kiedy moja stopa zawitała do stolicy Wielkopolski, by tam w klubie "Eskulap" uczestniczyć w wielkim wydarzeniu muzycznym - tak patetycznie mógłbym powiedzieć o koncercie O.S.T.R. Faktycznie coś w tych koncertach jest - zazwyczaj promują płytę, która wyszła na początku kolejnego roku. Tym razem w poznańskim klubie "Eskulap" Ostry promował jego najnowszy projekt "Tylko dla dorosłych".
Tak jak obiecywał zagrał trzygodzinny koncert, wcale nie taki nudny jakby się mogło wydawać. Pierwsza część koncertu to oczywiście promocja najnowszego krążka "Tylko dla dorosłych". Ostry rymował przy wtórze muzyki ŁDZ Orkiestry. Druga część koncertu to human beatbox Zoraka (wicemistrza Polski w beatboxie) oraz występ amerykańskiej głowy hip-hopowej Cadillac Dale. Jak zawsze Ostremu towarzyszył rewelacyjny DJ Haem i Kochan.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po koncercie rozmawiałem z Cadillac Dale. Oto skrót tej rozmowy. Przynajmniej tyle pamiętam :)
Cadillac pochodzisz z miasta przesiąkniętego hip-hopem z tradycjami (Detroit). Powiedz mi, miałeś przyjemność i zaszczyt obcować z samym J Dillą?
Tak miałem okazję poznać go osobiście. Niestety nie znałem go zbyt dobrze. Sam wiesz, że odszedł bardzo wcześnie. To był bardzo utalentowany producent, zmienił wiele w rapie. Osobiście znam chłopaków z Slum Village. Pamiętam, jak byłem kiedyś na imprezie w Detroit. Był tam właśnie J Dilla, były też tam bardzo miłe panie (Cadillac powiedział coś innego, ale z czystej przyzwoitości nie zacytuję :)). Wtedy miałem okazję trochę bardziej poznać Jaya. Nic poza tym.
Skoro znasz chłopaków z Slum Village, to jak zareagowałeś na śmierć Baatina?
To była również wielka strata dla nasz wszystkich. Uwielbiałem tego gościa.
Koncertujesz wraz z Ostrym, który wyprodukował dla Ciebie płytę. Masz świadomość, że zaistniałeś za sprawą producenta, o którym - nie oszukujmy się - na razie mało kto słyszał?
Myślę, że źle to pojmujesz. Ostry to bardzo znany producent. Warto chociażby przypomnieć ostatni featuring Evidence (Dialted Peoples) na jednej z płyt Ostrego (O.C.B.). Wcześniej jeśli wsluchasz się w tekst Nasa na jednym z kawałków płyty "Nas is Dead" - uslyszysz pytanie gdzie jest Craig G.?
Craig G. nagrywa kawałek z Ostrym...
No właśnie stary, to jest to. Nigdy nie przypuszczałem, że będę kiedykolwiek nagrywał płyty z polskim producentem. To już teraz fakt i bardzo się z tego cieszę, bo Ostry robi naprawdę wypasione bity. Zupełnie, jakby czuł ten cały soul, r&b - te gatunki, w których ja czuję się najlepiej.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ostatnia cześć koncertu to kawałki Ostrego z jego dotychczasowych płyt. Nie zabrakło "Kochana Polsko", "ABC" oraz innych. Jeśli jeszcze zastanawiasz się, czy iść na jego koncert nie ma co się wahać. Naprawdę warto!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poniżej fotorelacja z imprezy.
.
Ostry, Kochan, Cadillac Dale oraz Zorak na scenie
Kochan nasłuchuje, czy ktoś jeszcze dycha po taki długim koncercie :)
To jest prawdopodobnie Zorak, czyli human beatbox w najlepszym wydaniu.
O.S.T.R. rozdaje autografy i podpisuje płyty
Cadillac Dale i O.S.T.R. wraz z wiernymi fanami
Cadillac Dale & O.S.T.R.
Szanuj prawa autorskie tych zdjęć! Wykorzystywanie bez zgody zakazane!
niedziela, 31 stycznia 2010
36. Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych - Kalisz 2009 (relacja)
-----------------------------------------------------------------------------
Dzień I-----------------------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------------------

Podczas koncertu muzycy zadbali o bardzo kameralny nastrój rezygnując z nagłośnienia, telebimu oraz kamer. Pomimo sędziwego wieku Lee Konitza, widać było niesamowity dystans saksofonisty do samego siebie. Muzyk zadbał także o sporą dawkę dobrego humoru.
-----------------------------------------------------------------------------
Dzień II
-----------------------------------------------------------------------------
Sobota, 28 listopada. Drugi dzień kaliskiego festiwalu. Rozpoczyna go sekstet Pawła Kaczmarczyka „Audiofeeling” Band. Lider grupy, jako pierwszy polski muzyk, podpisał kontrakt ze znaną i prężnie działającą wytwórnią ACT. Efektem ich współpracy jest krążek „Complexity In Simplicity”, który otwiera międzynarodową drogę młodemu pianiście.
Sekstet Kaczmarczyka w składzie Jerzy Małek, Tomasz Grzegorski, Radek Nowicki, Wojciech Pulcyn, Łukasz Żyta to jedna z kilku konfiguracji muzyków na wydanym niedawno krążku „Complexity In Simplicity”. Swoją muzykę młody i utalentowany pianista określa, jako wypadkową wielu stylów i gatunków. Zafascynowany jest twórczością Wayne’a Shortera oraz nieodżałowanego Esbjorna Svenssona.
-----------------------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------------------

Helen Sung wystapiła wraz z rewelacyjnym kontrabasistą Lonnie’m Plaxico oraz perkusistą E.J. Stricklandem. Jej muzyka to ambitna i zarazem przystępna wersja nowoczesnego jazzu, zakorzeniona głęboko w tradycji. Artystka nie boi się eksperymentować, co koniec końców daje olśniewające rezultaty. Helen Sung nie kryje, że jej muzyka pochodzi prosto z serca – i to jest recepta na sukces.
Krytycy określają ją jako postać zjawiskową, artystkę która łączy nową, oryginalną formę w spójną i przejrzystą całość. Wszystko to sprawia, że Helen Sung kieruje jazz na nowe tory.
-----------------------------------------------------------------------------
Dzień III
-----------------------------------------------------------------------------
Niedzielne spotkanie z jazzem otworzyło trio Artura Dutkiewicza. Muzycy zabrali melomanów w sentymentalną podróż po tematach Czesława Niemena, ubierając wszystko w płaszcz improwizacji. Artur Dutkiewicz na kaliskiej scenie wystąpił wraz z Andrzejem Święsem oraz Sebastianem Frankiewiczem. Materiał, który zaprezentowali muzycy pochodził w dużej mierze z ich ostatniego projektu, wydanego w lutym 2009 roku - w 70 rocznicę urodzin i piątą śmierci Czesława Niemena.

Swoją przygodę jako profesjonalny muzyk Artur Dutkiewicz zaczynał właśnie na kaliskiej scenie. Jako 18-latek zdobył tutaj III nagrodę w Międzynarodowym Konkursie Pianistów Jazzowych im. Mieczysława Kosza.
-----------------------------------------------------------------------------
Wyjątkowo mocnym i wyraźnym akcentem zakończył się trzeci dzień i jednocześnie cały kaliski festiwal pianistów jazzowych. Dzięki Eliane Elias i jej muzykom melomani mogli choć na moment przenieść się w urocze zakątki Południowej Ameryki.

Eliane Elias to jedna z najbardziej dziś rozpoznawalnych kontynuatorek zmysłowej i pociągającej bossa novy, która królowała podczas jej występu. 2009 rok był okazją do świętowania 50-lecia powstania tego gatunku muzyki. Stąd też album „Bossa Nova Stories”, który Eliane Elias dedykuje właśnie jemu.
Pianistce i wokalistce w muzycznej podróży towarzyszyli dwaj muzycy rodem z Brazylii, Rubens De La Corte i Rafael Mendes Barata a także jeden z najwybitniejszych kontrabasistów ostatnich lat, a prywatnie jej mąż, Marc Johnson. Muzyk znany jest m.in. z projektu Bass Desires, który współtworzył z Johnem Scoffieldem. Ta egzotyczna mieszanka wprawiła kaliskich melomanów w trans, którego efektem było kilka bisów.
-----------------------------------------------------------------------------
36. Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych w Kaliszu to nie tylko koncerty, ale także wystawa plakatów jazzowych z kolekcji Krzysztofa Dydo oraz okładek płyt słynnej wytwórni ECM pt. "Touchstones" . O wyjątkowości tego muzycznego wydarzenia dobitnie świadczy fakt, iż artyści jako pierwsi mogli zagrać na całkiem nowym fortepianie prestiżowej firmy Stainway & Sons, który na krótko przed koncertami przybył do Kalisza. Kosztował ponad 100 tys. euro.
Trzy festiwalowe dni po raz kolejny przeszły do historii. Pozostaje jedynie czekać na kolejne, jazzowe emocje – ale to dopiero albo już za rok!
zdjęcia:
www.kalisz.pl
www.ckis.kalisz. pl
www.elianeelias.com
www.merlin.pl
www.ecm.com
www.birminghamjazz.co.uk
-----------------------------------------------------------------------------
zdjęcia:
www.kalisz.pl
www.ckis.kalisz. pl
www.elianeelias.com
www.merlin.pl
www.ecm.com
www.birminghamjazz.co.uk
wtorek, 26 stycznia 2010
"W życiu nie chodzi tylko o muzykę" - wywiad z Jefem Nevem
"Uwielbiam życie i co rusz znajduję inne jego aspekty, z których czerpię pełnymi garściami" - mówi gwiazda europejskiego jazzu Jef Neve. Charyzmatyczny lider swojego trio, zaangażowany w wiele projektów uważany jest za następcę nieodżałowanego Esbjörna Svenssona. - Każdy muzyk grając pokazuje swoją osobowość i zawsze dostrzegamy różnicę - wyjaśnia Belg i dodaje, że wolałby być kojarzony ze swoim nazwiskiem.
T.W.: Jeff niektórzy krytycy muzyczni twierdzą, że po śmierci Esbjorna Svenssona znalazło się wolne miejsce dla trio o podobnej wizji i podejściu do muzyki. Krytycy twierdzą, że to właśnie Twoje trio. Zgadzasz się z tym poglądem?
Jef Neve: Doskonale wiem skąd pochodzi takie twierdzenie. Muzyka, którą gramy nie korzysta tylko z elementów rytmiki jazzowej. Dużo w niej popu oraz wpływów muzyki klasycznej. To elementy, które wykorzystywał także Esbjorn. Tak naprawdę nie słuchałem zbytnio jego muzyki. Dość poźno odkryłem jego albumy i rzeczywiście dojrzałem pewne podobnieństwa w tym, co on kiedyś i ja teraz w pewien sposób tworzę. Każdy muzyk grając, pokazuje swoją osobowość i zawsze dostrzegamy różnicę. Mam nadzieję, że moja muzyka wprowadza wiele odmiennych elementów, przy całym szcunku do tego niezwykłego muzyka. To bardzo wielka strata dla jazzu.
T.: Wiele osób traktuje twoje koncerty jako jedno wielkie doświadczenie, niemalże religijne. Właśnie w ten sposób traktujesz muzykę? Jako religię?
JN: Muzyka to coś, co nigdy mnie nie opuści. Kiedy budzę się rano, już ją słyszę. To coś, co dzieje się tu i teraz. Religia to także coś , z czym człowiek żyje na co dzien. Nie możesz tego zobaczyć, ani dotknąć, ale z tym żyjesz. Bez względu na to, czy w coś wieżysz, czy nie, człowiek potrzebuje jakiejkolwiek wiary. Muzyka i religia potrafią żyć w świadomości ludzi. Dzięki temu na moment możemy zapomnieć, że siedzimy w krześle i oglądamy koncert. Może w tym konkretnym momencie myślimy o czymś, albo przychodzą nam do głowy pomysły. To jest właśnie coś, co potrafi zarówno religia, jak i muzyka.
T.: Opowiedz nam o trio, z którym aktualnie koncertujesz...
T.: To nie jedyne projekty, w których bierzesz czynny udział. Co możesz powiedzieć o współpracy z Pascalem Schumacherem oraz projekcie Groove Thing?
JN: Groove Thing to kapela, w której nie gram na pianinie, a na ogranach hammonda. To grupa złożona z saksofonisty, basisty gitarowego oraz perkusisty. To dla mnie bardzo bogate doświadczenie, bo mam okazję grać coś innego niż jazz. Mogę też wrócić do korzeni. Pascal Schumacher Quartet – to zupełnie inna historia. Rozstałem się z nimi niespełna dwa lata temu. Trudno nam było pogodzić wspólne projekty, to był dość młody zespół muzyków, dopiero co podpisali kontrakt z niemiecką wytwórnią Enya. Zbyt wiele pracy mieli wtedy na głowie, dlatego musiałem zrezygnować. Wciąż gram jednak z Pascalem Schumacherem w duecie. Uwielbiam z nim grać, mówimy tym samym językiem i dlatego wspólne granie przychodzi nam z łatwością.
T.: Angażujesz się także w projekt poświęcony Johnowi Coltraenowi....
JN: Zacząłem go wraz z nowojorskim wokalistą Jose Jamesem. To dla mnie bardzo przyjemny projekt. Mam możliwość pogrzebać w różnorodności coltraenowskiej spuścizny. Myślę, że nie mówię tylko za siebie, ale także w imieniu wielu muzyków jazzowych. To on właśnie jest wielkim żródłem inspiracji dla wielu z nas. Ten projekt jest dla mnie wielkim wyzwaniem i na pewno pomaga mi w obyciu na scenie. Czerpię z niego ogromne korzyści.
T.: Masz choć odrobinę wolnego czasu w Twoim życiu? Grasz w tak wielu projektach, masz swoją audycję w radiu. Skąd bierzesz czas na to wszystko?
JN: Nie zrozum mnie źle, znajduję czas na codzienne życie. Ciągle staram się czerpać inspirację z wielu rzeczy. Tak naprawdę w życiu nie chodzi tylko o muzykę. Uwielbiam życie i co rusz znajduję inne jego aspekty, z których czerpię pełnymi garściami.
(wywiad przeprowadzony podczas 36. Międzynarodowego Festiwalu Pianistów Jazzowych w Kaliszu - 2009)
"Nie widzę publiczności (..) bardziej ją czuję" - wywiad z trio Martina Reitera

T.W.: Martin, jeszcze kilka lat temu byłeś nowicjuszem na jazzowej scenie. Teraz jesteś powszechnie respektowanym muzykiem. Trudno było się wybić?
Martin Reiter: Myślę, że zawsze jesteś kowalem swojego losu. Na początku kiedy jesteś jeszcze młody. jesteś na dobrej pozycji. Każdy z nas może to potwierdzić, bo zaczynaliśmy bardzo wcześnie. Jeśli czegoś nie potrafisz, zawsze możesz sobie powiedzieć: wciąć jestem młody, wielu rzeczy mogę się jeszcze nauczyć. Jeśli dorośniesz, uzmysławiasz sobie, że jest jeszcze wiele do zrobienia. To jest ta przewaga.
T.: Czy jest jakaś znacząca różnica między publicznością polską i austriacką?
MR.: Jak dla mnie najśmieszniejszą rzeczą w tym wszystkim jest fakt, że w Austrii trudno jest wzbudzić uznanie dla muzyki. Nie wiem skąd to się bierze, bo Austria zawsze miała głębokie tradycje muzyczne. Ponadto ciągle się tam coś dzieje, możesz spokojnie wybrać się na 40, 50 koncertów każdego dnia. Ludzie są do tego przywyczajeni. Tutaj w Polsce te koncerty są jednak bardziej wyjątkowe, unikalne, co oczywiście jest przyjemniejsze dla nas.
T.: Oprócz Martin Reiter Trio, bierzecie udział także w jeszcze jednym projekcie “The Flow”.
MR: Osobiście to dla mnie najważniejszy projekt w tym momencie, ważniejszy nawet niż moje trio. Uświadomiłem sobie, że czuję się bardziej swobodnie, jeśli nie jestem szefem w zespole. Jako pianista w moim trio jestem odpowidzialny nie tylko za muzyczny aspekt koncertu, ale także za jego organizację. W “The Flow” mamy bardziej demokratyczny system wraz z naszym kolegą Andym, który gra na gitarze. Każdy z nas czerpie przyjemność z grania w tym trio. Powiedziałbym, że to trochę bardziej elektryczny styl grania z keybordami, gitarą elektryczną oraz groovami.
T.: Oglądałem cały koncert i to, co widziałem to niesamowita energia i zrozmienie na scenie. To jest wasz żywioł? Granie na scenie, na żywo?
MR: Asolutnie tak. To właśnie dlatego my wszyscy żyjemy.
T.: Żyjecie również dla muzyki?
MR: Tak oczywiście. Dla mnie muzyka to przede wszystkim komunikacja oraz improwizacja. Za każdym razem staramy się robić coś nowego. Muzyka to również porozumienie z innymi muzykami oraz widownią.
T.: To jak wygląda według was ta komunikacja?
Peter Kronrief: Wszystko dzieje się na zasadzie symbiozy. Jeśli słuchacze są otwarci na twoją muzykę, ty stajesz się bardziej otwarty na nich. Ta energia po prostu napędza się nawzajem. To zawsze chciałem osiągnąć.
Martin Reiter: Dla mnie to dość ciekawa sytuacja, gdyż zazwyczaj nie widzę publiczności. Peter siedzi na wprost i patrzy na wszystko. Ja zazwyczaj siedzę tyłem do publiczności i nie widzę reakcji, bardziej to czuję.
T.: Czego wkrótce możemy się od was spodziewać jeśli chodzi o muzykę?
Martin Reiter: Bardzo ciężko pracujemy. Peter zaczął grać w swoim bandzie, wiosną 2010 roku ukaże się efekt jego pracy. Również jako “The Flow” w maju lub czerwcu mamy zamiar wydać album. Zaczynamy również nowy projekt wraz z Jojo, który nazywa się NuRandom. Coś spod tego szyldu może wkrótce się ukazać. Na brak pracy nie możemy więc narzekać.
T.: Peter z tego, co wiem to nie jest Twój pierwszy występ w Polsce.
PK: Właściciwie to jestem w Polsce po raz trzeci. Drugi raz mam okazję grać tutaj w Kaliszu. Ostatnio byłem tutaj trzy lata temu wraz z trio Philippa Nykrina. Bardzo miło wspominam tamten koncert. Zaraz po nas grali Bad Plus, poznaliśmy się z nimi. To był wyjątkowy koncert. Miło tu wrócić.
(wywiad przeprowadzony podczas 36. Międzynarodowego Festiwalu Pianistów Jazzowych w Kaliszu.)
poniedziałek, 4 maja 2009
O.S.T.R. + DJ Haem + Kochan w klubie "Afera" w Ostrowie Wlkp.
Tym razem bardziej rodzimy koncert Ostrego, na którym miałem okazję być. Rodzimy z uwagi na to, że odbył się w moim mieście. Klub Afera mały, ale klimatyczny. Co tu dużo mówić! Obejrzyjcie sami, oto videorelacja wraz z wywiadem z Ostrym.

"Po drodze do nieba - Ostry w Ostrowie
Polecam!

"Po drodze do nieba - Ostry w Ostrowie
Polecam!
O.S.T.R. + ŁDZ Orkiestra + DJ Haem - koncert w klubie "Eskulap" Poznań 28.03.2009 [fotorelacja]
Dość dawno miałem okazję (po raz kolejny) uczestniczyć w genialnym koncercie znanego polskiego rapera Ostrego. Drugi już raz wraz z moim ziomem odwiedziliśmy skromne progi klubu Eskulap w Poznaniu. Bilet kosztował 30 złotych. Nie mogę powiedzieć, aby te pieniądze były zmarnowane.
Fantastyczne, żywe wprost bity rozbrzmiały przez około dwie godziny w dość dużej sali poznańskiego klubu. Lekko schorowany grypą synka Ostry nie dawał po sobie poznać, że jest w złej formie - wręcz przeciwnie zabawiał zgromadzonych fanów co rusz to nowymi historiami. Był czas na krytykę po przegranym meczu Polska - Irlandia 2:3.
Przez cały koncert nie freestylował, zostawił bowiem to na sam koniec. Zasiadł na pianinie i cała sala po prostu zwariowała. Co ja wam będę dużo mówić - oglądnijcie sami:













Relację video z koncertu znajdziecie na moim profilu youtube:
http://www.youtube.com/watch?v=LDSvnkqxSK0
http://www.youtube.com/watch?v=sYhQdAzeBig
http://www.youtube.com/watch?v=9Iy9qOOZAbY
http://www.youtube.com/watch?v=IRnzVW4Pvnw
http://www.youtube.com/watch?v=ae7351dR9sE
http://www.youtube.com/watch?v=7SmoUDtaFHw
http://www.youtube.com/watch?v=6UClhH8-kyE
http://www.youtube.com/watch?v=XSpiZww_N_g
http://www.youtube.com/watch?v=EsS-hkMFHBw
http://www.youtube.com/watch?v=FrAd5dHMhu4
http://www.youtube.com/watch?v=e18cKVIV-Kw
Zapraszam także na mój profil youtube.pl
Polecam!
Fantastyczne, żywe wprost bity rozbrzmiały przez około dwie godziny w dość dużej sali poznańskiego klubu. Lekko schorowany grypą synka Ostry nie dawał po sobie poznać, że jest w złej formie - wręcz przeciwnie zabawiał zgromadzonych fanów co rusz to nowymi historiami. Był czas na krytykę po przegranym meczu Polska - Irlandia 2:3.
Przez cały koncert nie freestylował, zostawił bowiem to na sam koniec. Zasiadł na pianinie i cała sala po prostu zwariowała. Co ja wam będę dużo mówić - oglądnijcie sami:
Relację video z koncertu znajdziecie na moim profilu youtube:
http://www.youtube.com/watch?v=LDSvnkqxSK0
http://www.youtube.com/watch?v=sYhQdAzeBig
http://www.youtube.com/watch?v=9Iy9qOOZAbY
http://www.youtube.com/watch?v=IRnzVW4Pvnw
http://www.youtube.com/watch?v=ae7351dR9sE
http://www.youtube.com/watch?v=7SmoUDtaFHw
http://www.youtube.com/watch?v=6UClhH8-kyE
http://www.youtube.com/watch?v=XSpiZww_N_g
http://www.youtube.com/watch?v=EsS-hkMFHBw
http://www.youtube.com/watch?v=FrAd5dHMhu4
http://www.youtube.com/watch?v=e18cKVIV-Kw
Zapraszam także na mój profil youtube.pl
Polecam!
niedziela, 1 czerwca 2008
Outline Colour Festival 31.05.2008 Łódź
Witam.


Jak wielu z Was wie (lub też niewielu) ostatni tydzień to tydzień pod znakiem graffiti w Łodzi. Od jakiegoś czasu to miasto urasta do rangi najpopularniejszego miasta hip-hopowego w Polsce, głównie za zasługą O.S.T.R.-ego oraz wielu innych.
Ktoś bardzo mądry postanowił wykorzystać ową popularność i zorganizował festiwal graffiti, który odbył się w specjalnie zaadaptowanym do tego celu miejscu w Parku Rozrywki w Łodzi. Cel zacny. Prezentowano dzieła kilku elementów całej kultury hip-hop od graffiti prezentowanych na tablicach, breakdance po mistrzowskie akty na scenie.
Postanowiłem się tam wybrać z kilkoma osobami.
Dzięki pomocy kolegi odnaleźliśmy aneks dotyczący koncertu DJ Premiera i Pharaoh Monch'a w ramach tego festiwalu. Takiego wydarzenia nie można było opuścić. Dotarliśmy na miejsce. Oto relacja z festiwalu w postaci zdjęć kilku prac graficiarzy oraz filmików z koncertów.
Oto kilka zdjęć prac:






Tutaj możecie zobaczyć jak wyglądała scena i wszystko wokoło:



A to już sama scena i Afront!

Aby zobaczyć filmiki zapraszam na mój profil na YouTube.com
eksaa @t u2b
Polecam!


Jak wielu z Was wie (lub też niewielu) ostatni tydzień to tydzień pod znakiem graffiti w Łodzi. Od jakiegoś czasu to miasto urasta do rangi najpopularniejszego miasta hip-hopowego w Polsce, głównie za zasługą O.S.T.R.-ego oraz wielu innych.
Ktoś bardzo mądry postanowił wykorzystać ową popularność i zorganizował festiwal graffiti, który odbył się w specjalnie zaadaptowanym do tego celu miejscu w Parku Rozrywki w Łodzi. Cel zacny. Prezentowano dzieła kilku elementów całej kultury hip-hop od graffiti prezentowanych na tablicach, breakdance po mistrzowskie akty na scenie.
Postanowiłem się tam wybrać z kilkoma osobami.
Dzięki pomocy kolegi odnaleźliśmy aneks dotyczący koncertu DJ Premiera i Pharaoh Monch'a w ramach tego festiwalu. Takiego wydarzenia nie można było opuścić. Dotarliśmy na miejsce. Oto relacja z festiwalu w postaci zdjęć kilku prac graficiarzy oraz filmików z koncertów.
Oto kilka zdjęć prac:
Tutaj możecie zobaczyć jak wyglądała scena i wszystko wokoło:
A to już sama scena i Afront!
Aby zobaczyć filmiki zapraszam na mój profil na YouTube.com
eksaa @t u2b
Polecam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)