niedziela, 28 sierpnia 2016

Trochę kultury w Krotoszynie

Czy kultura musi się wiecznie bronić? Jasne, że tak! Bo z ogółu kulturalnych aktywność sami powinniśmy wybierać to, co nam najbardziej smakuje. Wybór jest ważny. Ale jest coś jeszcze ważniejszego: chęci. Jak poznać kulturę, skoro w niej nie uczestniczę? Czy taki gatunek muzyki mi się podoba? A skąd mam to wiedzieć, skoro nie ma możliwości, by posłuchać jej na żywo? Krotoszyn wyciąga pierwszą cegłę z tego typowo polskiego antykulturalnego muru. Budowano go latami organizując festyny na dni miast, gdzie słychać właściwie wyłącznie disco-polo oraz muzykę popularną. Słychać to, co codziennie nadaje radio. W kółko to samo. Podczas cyklu koncertów zatytułowanych "Więc Wiec" dyrektor Krotoszyńskiego Ośrodka Kultury Wojciech Szuniewicz pracuje nad tym, aby przekonać krotoszynian oraz miejskiego skarbnika o tym, że kultura się o(d)płaca. Ja tej idei kibicuję. 

A tutaj więcej moich zdjęć wykonanych dla portalu wlkp24.info:
http://wlkp24.info/aktualnosci/18116,krotoszyn-tyniec-i-koteluk-na-final-letniego-wiecowania.html

wtorek, 23 sierpnia 2016

Drzymała jest wśród nas

Pamiętacie historię Michała Drzymały? Ten polski chłop "z poznańskiego" jest symbolem walki z administracją Królestwa Prus. W skrócie: nie pozwolono mu na budowę domu, więc  kupił cyrkowy wóz i codziennie przemieszczał się o kawałek argumentując, że skoro jego dom jest na kółkach, to nie potrzeba pozwolenia na jego budowę. Naśladowców Drzymały szukać daleko nie trzeba. Będąc na początku sierpnia w Mikstacie dowiedziałem się, że ksiądz proboszcz uzyskał negatywną zgodę konserwatora zabytków, więc postanowił zbudować konfesjonał "na kółkach". Ksiądz Krzysztof Ordziniak, kustosz Diecezjalnego Sanktuarium Św. Rocha w Mikstacie (powiat ostrzeszowski) wystąpił o zgodę na dobudowanie do kościoła konfesjonału. Twierdził, że do świątyni przyjeżdża sporo turystów, którzy chcą być wyspowiadani. Konserwator zabytków z Kalisza nie pozwolił na nieruchomą budowlę, więc ksiądz wykombinował takie jeżdżące coś. Można? 

niedziela, 21 sierpnia 2016

Kamień Mil(es)owy

Dokładnie dziś, ale 57 lat temu wydany został jeden z najbardziej wpływowych albumów w historii światowego jazzu. Kamień milowy. "Kind of blue" Milesa Davisa. Dla mnie absolutny klasyk nie tylko dla tego, że cała ferajna polskich i światowych producentów hip-hopowych czerpała z tego krążka garściami. Ważny dla mnie, bo to dzięki "Kind of blue" zacząłem interesować się bebopem i jazzem w ogóle. Dotarłem do niego analizując sample wykorzystane m.in. w "Polepionym" Fisza i Emade. Użyto tam fragmentu utworu "Blue in Green". Do dziś, tak jak za pierwszym razem, mam ciarki na skórze, gdy rozpoczyna się "So What"... Sam Miles o tym albumie pisał w swojej autobiografii, że muzycy (i to jacy!: Chambers, Adderley, Coltrane, Evans...) weszli do studia i zagrali to, co im w duszy wtedy grało. Ot tak sobie, bez większego przygotowania. To oprócz "Workin' with the Miles Davis Quintet" najwyżej oceniany przeze mnie album w dyskografii tego trębacza. 

sobota, 20 sierpnia 2016

Awizo z kłopotem

Po ostatnich doświadczeniach z Pocztą Polską stwierdzam, że ta firma już dawno przestała iść z duchem czasu. Fakt, że co rusz w ofercie PP znajdują się nowe usługi jest jedynie klajstrowaniem biedy. Wciąż obowiązuje przestarzały regulamin, który praktycznie pozbawia Cię możliwości odebrania przesyłki poleconej za kogoś, a jeśli umożliwia, to po sporych perturbacjach. Chcesz odebrać przesyłkę za partnera, z którym nie jesteś w związku małżeńskim, nie macie tego samego nazwiska i oficjalnie nie mieszkacie w tym samym miejscu? Zapomnij, że zrobisz to: a) bez żadnego świstka papieru, b) za darmo. Ja dowiedziałem się właśnie jak to obejść. 

niedziela, 14 sierpnia 2016

Noc z perseidami 2016

Tegoroczna noc spadających gwiazd przyniosła mi bardzo dużo powodów do zadowolenia. Przede wszystkim wziąłem poprawkę na błędy, które popełniłem podczas fotografowania nocnego nieba w Koniakowie (post ze stycznia 2016). Tym razem wybrałem stosunkowo krótki czas naświetlania i skorzystałem z wysokiej czułości. Efekty okazały się znacznie lepsze niż przypuszczałem. Gdyby nie światła z sąsiedniej posesji i całego osiedla, byłoby niemal idealnie. No cóż. Kolejnym razem wyjadę gdzieś daleko poza miasto. W poście krótki opis mojej czwartkowej przygody z perseidami.