Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 8 lipca 2010

Oświadczenie Poznańskiego Komitetu Honorowego kandydata na Prezydenta RP Jarosława Kaczyńskiego

                                                                                                                                 Poznań, 07.07.2010r.

Oświadczenie
Poznańskiego Komitetu Honorowego kandydata na Prezydenta RP Jarosława Kaczyńskiego
               
                Jesteśmy po wyborach na urząd Prezydenta RP. Nieznaczną większością głosów Prezydentem Rzeczypospolitej został Bronisław Komorowski. I choć nie podzielamy znacznej części racji, które stały za jego wyborem, uznajemy rezultat wyborów oraz deklarujemy szacunek dla urzędu głowy państwa.
                Nietypowa kampania wyborcza toczyła się w cieniu tragedii smoleńskiej.  Prawo i Sprawiedliwość oraz  wspierające tę partię siły społeczne zrezygnowały z eksponowania tego tematu w kampanii wyborczej. Nasz kandydat – Jarosław Kaczyński - prowadził wyważoną, merytoryczną   kampanię na rzecz uzdrowienia narodu i państwa zgodnie z hasłem Polska jest najważniejsza. Zrezygnowano niemal całkowicie z wytykania konkurentowi błędów i nie odpowiadano na jego  często agresywne wypowiedzi. Wyrażamy nasze najwyższe uznanie Panu Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego Komitetowi wyborczemu za nadanie debacie wyborczej stosownej powagi i merytoryczności i za konsekwentne nieuleganie pokusie odpowiadania na niewybredne, niekiedy brutalne zaczepki płynące z otoczenia kontrkandydata i popierających go autorytetów.
Tak prowadzona  kampania wyborcza przyniosła efekt – „niedorżnięta wataha” okazała się połową społeczności Polaków, co więcej skupioną wokół patriotycznego i pozytywnego programu – wynik wyborczy zmienił układ sił politycznych w Polsce. To dla Platformy rzecz groźna. Stąd natychmiast po wyborach gwałtowne nasilenie agresji wobec Prawa i Sprawiedliwości, jego Prezesa, a zwłaszcza śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego mające sprowokować ostrą reakcję, by następnie móc mówić, że Prawo i Sprawiedliwość powróciło do dawnej retoryki.
Haniebne wystąpienia, sianie nienawiści i bezprzykładne naruszanie godności Osoby śp. Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego, brutalne wypowiedzi premiera Donalda Tuska w kampanii wyborczej wobec Jarosława Kaczyńskiego bez szacunku dla ludzkiej  wrażliwości nie tylko wobec brata Prezydenta, ale i milionów obywateli - to działania budzące najwyższe zdumienie i niepokój. Mieliśmy nadzieję, że po zakończeniu zwycięskiej dla PO kampanii przyjdzie opamiętanie i stosowanie się do norm obowiązujących w Europie w życiu publicznym. Niestety obserwujemy szokującą brutalizację języka, atmosferę zastraszania, sięganie do najniższych instynktów – cechy te stają się stałym elementem wypowiedzi znaczącej części polityków Platformy i jej otoczenia.
                Fakty te zmuszają nas do stanowczego protestu i wezwania do ludzi kultury, nauki i mediów, do wszystkich ludzi dobrej woli, by w miarę swoich sił i możliwości wyrażali stanowczy protest wobec takich zachowań. Nie oczekujemy od części ludzi Platformy docenienia Herbertowskiej „potęgi smaku”, ale oczekujemy także od nich szacunku dla przeciwnika politycznego.
                Jesteśmy przekonani, iż złamano nie tylko dobre obyczaje, ale i prawo. Nadszedł czas, by z obroną godności śp. Prezydenta, jego brata Jarosława  i milionów obrażanych obywateli wystąpiły powołane do tego instytucje państwowe, zwłaszcza Prokurator Generalny w roli oskarżyciela publicznego. Mamy nadzieję, że głos zabierze także Rzecznik Praw Obywatelskich, Federacja Helsińska, Stowarzyszenie Rodzin Katyńskich, hierarchowie Kościoła katolickiego, ale przede wszystkim oczekujemy zdecydowanej reakcji środowisk kultury i nauki wspierających Platformę Obywatelską, a od ludzi mediów rzetelności w przekazie informacji o życiu publicznym w Polsce.
Koleżanki i Koledzy, czy Was to nie obraża? Czy to nie obraża Waszego poczucia godności i uczciwości? Czy my, Wasi koledzy zasługujemy na nazywanie nas bydłem lub watahą? Czy z nami trzeba toczyć wojnę, a nie spierać się merytorycznie? Czy naszego przywódcę należy „zabić i wypatroszyć”? Czy nie jesteśmy Waszymi partnerami w pracy i pracy twórczej, którzy maja tylko inną wizję Polski,  jej dobra i rozwoju?!  Dziś mówimy Wam wyraźnie - na Was w dużej mierze spoczywa odpowiedzialność za położenie tamy barbarzyństwu prominentnych działaczy Platformy Obywatelskiej. Zwracamy się także do dziennikarzy – poprzez promowanie prymitywnych zachowań ludzi władzy bierzecie poważną odpowiedzialność za spłycenie i schamienie debaty publicznej.
Na koniec apelujemy do Pana Jarosława Kaczyńskiego. Panie Prezesie, Drogi Panie Jarosławie, bardzo prosimy o trwanie w postawie koncyliacyjnej, ale i w uporczywym domaganiu się prawdy i zasad moralnych w życiu publicznym w naszej Ojczyźnie. Patron „Solidarności” błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko mówił: „zło dobrem  zwyciężaj” – to trudne wyzwanie. Ale tylko ono daje gwarancję, że będziemy wspólnie budować przyszły kształt naszej Ojczyzny.

                                                                                                              W imieniu Komitetu
Przewodniczący
Prof. dr hab. Stanisław Mikołajczak

czwartek, 21 stycznia 2010

"Armia boża" Witolda Tomczaka

Tytuł nie jest bezsensowny, wbrew pozorom można śmiało mówić o takiej klice. Towarzyszyła mu od początku i była (nawet pod jego nieobecność) w ostrowskim Sądzie Rejonowym. Były ekscesy: jeden ze zwolenników próbował wnieść noże na salę rozpraw, wiele razy moherowe berety linczowały dziennikarzy za mówienie nieprawdy. Oto fotorelacja z komentarzem z wielu rozpraw Witolda Tomczaka. Na żadnym z nich nie ma samego zainteresowanego.


..akta, jakie udało się zgromadzić przez te kilka lat. Kto za to zaplacił? Pan, Pani, my wszyscy....




...wierna "armia boża" nie odstępowała Tomczaka na krok, a wraz z nią figurka Matki Boskiej...





...jest i reszta armii...





...na pierwszym planie "bohaterka" lokalnych mediów...






...każda z rozpraw to ponad połowa sali zajęta przez przedstawicieli mediów lokalnych.....







....ale i nawet ogólnopolskich....bez komentarza....







....zwolennicy Witolda Tomczaka.....





















....Sąd Rejonowy w Ostrowie Wielkopolskim....
















Prawda, że to ewenement? Ale jakże ciekawy :)



środa, 20 stycznia 2010

Powrót posła na wokandę

To już raczej nie nowość, ale dziś w ostrowskim Sądzie Rejonowym nie odbyła się rozprawa byłego już europosła Witolda Tomczaka. Przedstawiciel Sądu poinformował, że na wniosek samego oskarżonego sprawę przełożono na 3 lutego.

Tomczak jest oskarżony o znieważenie ostrowskich policjantów w 1999 roku. Jechał pod prąd i został zatrzymany. Nawyzywał policjantom od "palantów" i jego sprawa toczyła się aż do czerwca 2009 roku. Sąd Rejonowy w Ostrowie Wielkopolskim ją w końcu umożył. Niedawno decyzję tę zakwestionował Sąd Okręgowy w Kaliszu. Gra w kotka i myszę toczy się więc dalej.

źródło:
informacja własna

sobota, 26 grudnia 2009

"Madonna to antychryst, jej koncert jest bluźnierstwem"

Te słowa wypowiedziane przez księdza Stanisława Małkowskiego podczas jednego z programów w stacji TVN. Ja się pytam zatem jakie przejawy życia normalnych ludzi są jeszcze bluźnierstwem dla ortodoksyjnych katolików (czytaj moherów, lub moheropodobnych). Religijny shit ?! 


15 sierpnia, feralna data

   To właśnie na 15 sierpnia zaplanowany był koncert znanej wokalistki oraz ikony popu Madonny w Polsce. O dziwo - pewnie przypadkowo - zbiega się to z największym moherowym świętem Marki Boskiej Zielnej. Kościół sądzi zatem, że pójście na ten koncert było bluźnierstwem wobec religii i Boga. Gdzie tu bluźnierstwo?

   Jeden mój znajomy, były Marines w USA zawsze powtarzał, że my Polacy jesteśmy dziwni. Nie dość, że jesteśmy narodem, w którym ortodoks sięga zenitu, to sami swoją hipokryzją przeczymy swojej wierze. Jak wy Polacy - pytał ów Amerykanin - możecie bez uszczerbku na stanie etycznym umysłu w sobotę wieczorem się upijać, gwałcić, podbierać żonę bliźniemu a w niedzielę iść grzecznie do ołtarza i składając ręce prosić Boga o wybaczenie. Nigdy nie umiałem mu na to pytanie odpowiedzieć, bo gorliwym Katolikiem nie jestem, nigdy nie byłem i pewnie nie będę. Jedyne, co mogłem odpowiadać, to "shit happens".


Każdy święty ma swoje wykręty


   Powiedzenie towarzyszy ludzkości i niejako nadaje wymowny ton niektórym sferą życiowym. Jakoś szczególnie kojarzy mi się z klerem. Pytam zatem, czy profanacją nie jest gwałcenie młodych kobiet przez księży i niezliczona liczba "niczyich" dzieci? Czy bluźnierstwem nie jest chodzenie na dziwki w godzinę po odprawianiu mszy niedzielnej? Czy bluźnierstwem nie jest wykorzystywanie starszych ludzi do utrzymywania polskiego Kościoła?

   Nigdy na te pytania nie uzyskam odpowiedzi. Dopóki w państwie polskim rządzą - chociaż w małej części - ugrupowania typu PiS, Libertas, czy belzebubskie partie pod wodzą ojca Rydzyka, dopóty Polska nie będzie normalnym krajem.


Witold Tomczak - katolik #1


   Genialny przykład idealnego przykładu katolika to wspomniany przeze mnie europoseł Witold Tomczak. Działa zgodnie z wolą boską. Postępuje zgodnie z etyką chrześcijańską. Dziwna to etyka, która nakazuje mu łgać i unikać polskiego sądownictwa. Etyka, która nie potrafi zmusić go do przyznania się do prawdy - co mu szkodzi? Po przegranej kampanii do europarlamentu, choć przez moment mógłby zachować się jak facet z jajami. Stawienie się w sądzie, kilka słów skruchy dobrze by społeczeństwu zrobiło. A nuż w kolejnych wyborach może to być kartą przetargową. Wyroki nie trwają przecież wiecznie.


Przyczynek do głębszej dyskusji

   Sprawa koncertu Madonny w dzień katolickiego święta jest zatem przyczynkiem do bardziej dogłębnej dyskusji na temat ogólnej roli Kościoła w dzisiejszym społeczeństwie. Mam nadzieję, że każdy we własnym zakresie choć na moment do niej się skłoni.

poniedziałek, 16 listopada 2009

Atak na rzeźbę papieża skończył się sądem

To było w roku 2000. Na wystawie zorganizowanej przez szwajcarskiego kuratora Heralda Szeemanna na 100-lecie istnienia Zachęty. To właśnie jedna z najbardziej rozpoznawalnych i kontrowersyjnych rzeźb - papieża Jana Pawła II przygniecionego meteorytem - "La Nona Ora" (Dziewiąta godzina), instalacja włoskiego artysty Maurizio Cattelana - stała się "ofiarą" Witolda Tomczaka.


Tomczak, wówczas polityk Ligii Polskich Rodzin, wraz z Haliną Nowiną-Konopczyną (Koło Poselskie "Porozumienie Polskie") wdarli się do otaczającej rzeźbę przestrzeni. Tomczak "zdemontował" meteoryt. Pech chciał, że papieżowi odpadła "noga". Firma ubezpieczeniowa zażądała od byłego euro(p)osła ok. 37 tyś złotych w ramach odszkodowania.


"Tego oczekiwali moi wyborcy" - mówił wtedy Tomczak, a za nim pewnie murem stanęło 90 procent słuchaczy Radia Ma-ryja i TV Trfam.


Tomczak nie stawił się w prokuraturze, co nikogo zbytnio nie dziwi....W Ostrowie Wielkopolskim na 33 rozprawy, zjawił się tylko kilka razy. No cóż, jak sam tłumaczył to atak grypy mu w tym przeszkodził. Sprawa ma charakter rozwojowy.

źródło:

tvn24.pl

niedziela, 5 lipca 2009

Witold Tomczak bez wyroku!

Tak, jak pisałem w jednym z poprzednich postów. 29 czerwca odbyła się ostatnia - jak się okazało - rozprawa Witolda Tomczaka. Zanim powiem jaki był wyrok, postaram się pokrótce przybliżyć Wam sprawę.

Prawo jazdy Tomczaka za masło?


Jest czerwiec 1999 roku. Witold Tomczak jedzie pod prąd na jednej z ostrowskich ulic. Zatrzymuje go dwoje funkcjonariuszy Policji z Komendy Powiatowej w Ostrowie Wielkopolskim. Żąda dokumentów od Tomczaka, a ten odpowiada "Mam cię w dupie, ty palancie" i ucieka. Policjanci urządzają pułapkę i chwytają Tomczaka. Mają paść wtedy obraźliwe słowa pod adresem stróżów prawa. Z ust Tomczaka wylewa się "Palanty, chuje i gestapowcy", które jak się okazuje będzie przyczynkiem do sprawy.

"Uczciwy" poseł Tomczak


W tym czasie Witold Tomczak jest posłem na Sejm RP. Chroni go immunitet więc jego rozprawa nie może się toczyć. Zrzeka się jednak immunitetu poselskiego, aby "można" było prowadzić jego sprawę. Następuje to w październiku.

Do Brukseli


W 2004 roku Tomczak dostał się do Parlamentu Europejskiego. Chciał wtedy, aby w związku z jego pełnionymi obowiązkami, zawiesić proces karny. PE zachował się jednak bardzo przytomnie i pozbawił go immunitetu. Proces toczył się dalej, a Tomczak musiał przełknąć gorzką ślinę. Dlaczego? Otóż dlatego, że w 2004 roku wszedł przepis, że sprawa ulega przedawnieniu dopiero po 10 latach, a nie jak przed 2004 po 5.


Taki mały smaczek :)


Cytuję:

"W tym samym roku także po raz drugi uchylono mu immunitet w związku z postępowaniem o uszkodzenie rzeźby włoskiego artysty Maurizia Cattelana przedstawiającej Jana Pawła II przygniecionego meteorytem, którego Witold Tomczak dopuścił się w 2000"

źródło: wikipedia

A to sprawozdanie z uchylenia tego immunitetu:


Zabawa w kotka i myszkę


W sumie podczas dziesięcioletniego procesu odbyły się 33 rozprawy. Tylko na 3 Tomczak był obecny. Podczas ostatnich rozpraw wymigiwał się zwolnieniami lekarskimi (pewnie fałszywymi, ale o tym wspomnę później). Raz miał kontuzję, wiele razy jego zły stan zdrowia nie pozwalał mu na przybycie do ulubionego Ostrowa Wielkopolskiego.



Koniec końców


29 czerwca odbyła się ostatnia (jak się w końcu okazało) rozprawa Witolda Tomczaka. Zanim jednak usłyszeliśmy wyrok w tej sprawie - prokurator wnosił o przedłużenie rozprawy o 15 miesięcy i 8 dni z uwagi na immunitet Tomczaka w okresie od czerwca 1999 roku do października 1999 roku. Adwokaci Tomczaka - Janusz Wojciechowski i Michał Król - po prostu się burzyli. Sędzia Zimorska-Abdulaeev niestety zmuszona była sprawę zakończyć z uwagi na przedawnienie. W uzasadnieniu padły jakieś banialuki dot. prawa sejmowego - bla bla bla.

Adwokaci "żałują" końca sprawy


Ubrani w śmieszne togi i noszący w kieszeni małe radyjka odbierające tylko jedną stację adwokaci Tomczaka bardzo ubolewali, że sprawa się tak "szybko" zakończyła, gdyż chcieli udowodnić niewinność idiotycznego występku Tomczaka.





Oliwa sprawiedliwa


W wyborach do PE w 2009 roku, partia Tomczaka nie uzyskała progu wyborczego, tym samym Witek nie dostał się do Brukseli. Co bardziej istotne uzyskał rewelacyjny wynik - 17 000 głosów. Ciekawe ile razy Rydzyk zagłosował?

Tomczak z rękami słuchaczy Radia Maryja w .....


Wraz z każdą rozprawą wokół ostrowskiego sądu gromadzili się zwolennicy Tomczaka. Byli to głównie ludzie starsi o zapędach czysto satanistycznych. Jedna baba plująca prosto w twarz, jak mówiła. Facet, który niczym kompletny idiota dzierżył figurkę Matki Boskiej w dłoniach modląc się pod sądem. Wszyscy inni warci tyleż samo. Poświęcili nas na samym końcu. Jestem jednak zdania, że najbardziej ortodoksyjni katolicy, to największe belzebuby.

I co dalej?


Sąd w Ostrowie sprawdza jeszcze zaświadczenia lekarskie wydawane Tomczakowi. W końcu z wykształcenia lekarz ma wielu znajomych........

Stracone setki tysięcy złotych


Farsa, groteska, idiotyzm to wszystko, co mam do powiedzenia. Szkoda tych setek tysięcy złotych, którymi został obciążony skarb państwa. Kto za to zapłaci? Pan, Pani zapłaci, zapłacimy wszyscy, tylko nie on. Kropka. To jest dopiero sprawiedliwość!

sobota, 20 czerwca 2009

Tomczakowi się upiekło!

To wszystko, co można powiedzieć o tej sprawie. 10 lat rozpraw, dziesiątki tysięcy złotych zmarnowanych, by 29 czerwca (dwa dni po przedawnieniu sprawy) Tomczak mógł usłyszeć, że jego sprawa zostaje umorzona. Może inaczej, bo pewnie osobiście się nie zjawi, ale przekażą mu to jego adwokaci.

Sąd w Ostrowie nie prosi już świadków ani biegłych - może to oznaczać tylko jedno! Upiekło się cwaniakowi! Dobrze, że chociaż nasz ukochany były już europoseł nie zasiądzie w ławach PE. Jedyne, co mnie pociesza w tej kwestii.

Co mnie nie pociesza?

Brak możliwości przyprowadzenia zainteresowanego na żadną z rozpraw pod przymusem. Nieporadność Sądu - ciągnące się skandale na podczas przesłuchiwania świadków. Korowody radiomaryjnych belzebubów, którzy zaraz po bluźnierczych wyzwiskach pod adresem lokalnych dziennikarzy idę modlić się do pobliskiej fary....

Sądowa, polityczna i religijna farsa - tak można to określić. Dobrze, że cała sprawa zakończy się 29 czerwca - nie będę musiał się denerwować.

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Europoseł Tomczak z kontuzją


"Zły stan zdrowia nie pozwolił mu na uczestnictwo w jego rozprawie o znieważenie policjantów w 1999 rok" - takie informacje czytamy, słyszymy i oglądamy w ostrowskich mediach po ostatniej rozprawie Witolda Tomczaka. Jeden z najbardziej znanych i kontrowersyjnych europosłów w regionie znów zachorował i na krótko przed swoją rozprawą przysłał usprawiedliwienie. Tym razem tyłek uratowała mu kontuzja - jaka tego nawet jego obrońcy nie widzieli....
Musiała być poważna, skoro o "własnych siłach" do Sądu w Ostrowie nie potrafił dotrzeć.

Jedna rzecz mnie zastanawia - poseł Tomczak w dzień przed rozprawą był jeszcze w pełni sił - cały i w zupełnie dobrej formie mącił wyborcom w głowach w tendencyjnym programie interwencyjnym Elżbiety Jaworowicz w TVP. "Jaki ten sąd w Ostrowie niedobry, ile to oni razy apelowali o zmianę składu orzekającego...." Bla bla bla.

Ciekawe, czy Tomczak zasłuży sobie na przychylność swoich wyborców podczas nadchodzących wyborów do Parlamentu Europejskiego... W końcu marnuje pieniądze publiczne. Mam nadzieję, że publika się z nim rozliczy i w końcu to lud osądzi unikającego gilotyny Tomczaka. Wiem może przemawia przeze mnie niepoprawny optymizm, ale głęboko w to wierzę. Tylko to pozostaje.

poniedziałek, 4 maja 2009

Europoseł Tomczak, czyli jak skutecznie można kpić z prawa.

-Zastanawiam się jak w praworządnym kraju rodak może występować przeciwko rodakowi - takim zdaniem, plując mi (chyba nieświadomie, prosto w twarz) jedna z uczestniczek gorącego procesu sądowego europosła Witolda Tomczaka próbowała przekabacić mnie na swoją stronę.

Ja zadaję pytanie - Jak w praworządnym kraju można tak kpić z prawa? Europoseł, który w 1999 roku jechał pod prąd na jednej z ostrowskich ulic, po czym zatrzymany przez Policję naubliżał im od palantów, skutecznie wymiguję się od wymiaru sprawiedliwości. Skutecznie, bo sprawa ciągnie się już grubo ponad 9 lat.

Z rozprawy na rozprawę przed rozpoczęciem wpływają wnioski o usprawiedliwienie nieobecności posła oraz nieprowadzenie rozprawy bez jego osoby. W uzasadnieniu zawsze pojawia się dzień następujący, jako możliwy moment wyzdrowienia europosła. Ciekawe, że nawet jeśli Sąd Rejonowy w Ostrowie zasądza krótki okres kolejnej rozprawy, nigdy nie dochodzi do przesłuchania europosła z podobnych przyczyn. Niestety wyraźnie Witold Tomczak kpi sobie z wymiaru sprawiedliwości. Wszystko po to, aby jego sprawa uległa przedawnieniu. A stanie się tak już za około 2 miesiące.

Zabawa Tomczaka z Sądem Rejonowym w Ostrowie Wielkopolskim przypomina trochę grę w kotka i myszkę. Z góry można założyć, że tę grę, jak to zawsze kotek w disnejowskich bajkach, przegra. Ciekawe tylko jak wygląda pensja poselska Tomczaka, skoro tak często choruje.....

Najciekawsze jest jednak to, że zawsze na każdej z rozpraw do Sądu w Ostrowie przybywa grupa moherowych beretów na czele z bałwochwalczym pacanem, który bezustannie miętoli figurkę matki boskiej. Czy to nie jest profanacja? Nie znam się, nie jestem religijnym człowiekiem. Mam jednak tyle szacunku dla symboli religijnych, że nigdy nie byłbym w stanie postąpić podobnie do wyżej wymienionego delikwenta.

(Żeby nie być gołosłownym zamieszczam zdjęcia !!)































Nie chcę obrażać też nikogo, każdy wedle Powszechnej Konwencji Praw Człowieka może wyznawać takiego Boga, jaki mu się tylko podoba. Nie bez powodu zacytuję tutaj jednak nieustannie pytających przechodniów - za każdym razem kiedy stoję naprzeciw radiomaryjnych demonstrantów - Co to są za idioci? Co oni tu wyprawiają?

Rozumiem, gdyby to było moje prywatne zdanie, niestety jest to zdanie ludu (co najmniej kilku osób!). To o czymś świadczy.

Czy ta polityczna farsa się kiedyś skończy? Tego nie wiem. Mogę jedynie podejrzewać w jaki sposób - Kotek nigdy myszki nie dogoni.