Pokazywanie postów oznaczonych etykietą muzyka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą muzyka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 12 marca 2020

Jean-Luc Ponty i Clara Ponty na 126. edycję "Jazz w muzeum"

Legenda jazz-rocka. Postać, która nie tylko jako pierwsza połączyła kontroler MIDI ze skrzypcami, ale także wniosła do muzyki fusion zupełnie nową jakość Jean-Luc Ponty wystąpił na ostrowskiej scenie Kina Komeda. W trakcie kolejnej edycji „Jazz w muzeum” towarzyszyła mu córka Clara Ponty.




środa, 13 listopada 2019

Jerzy Wojciechowski z Krzyżem Kawalerskim

Pan Jerzy Wojciechowski, twórca cyklu „Jazz w muzeum / Museum Jazz Festival” otrzymał właśnie z rąk prezydenta RP Andrzeja Dudy Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w promowaniu polskiej kultury muzycznej oraz za działalność na rzecz społeczności lokalnej. Ogromne gratulacje! Przy tej okazji pozwolę sobie napisać kilka słów, bo to postać dla mnie szalenie ważna. 


wtorek, 22 października 2019

Sun Ra Arkestra wylądowała w Kaliszu

Kalisz. 41. Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych. Listopad 2014. Zdecydowanie jeden z najbardziej ekscytujących koncertów jazzowych, na jakim miałem okazję być. Sun Ra Arkestra to grupa muzyków owiana sławą. Gościli już w Kaliszu w 1986 roku i wtedy było to ogromne wydarzenie. Nie pamiętam go oczywiście, bo miałem zaledwie kilka miesięcy, ale w 2014 roku czuło się tę samą atmosferę poddenerwowania i ekscytacji wizytą Marshalla Allena i spółki. 


środa, 4 września 2019

Audioriver 2019

To była dla mnie szczególna edycja tego polskiego festiwalu, bo do Płocka powróciłem po rocznej przerwie. Festiwal zrobił krok w przyszłość, szczególnie jeśli chodzi o sferę wizualną. Sporo ciekawych instalacji, nowe sceny oraz sprawniejsza organizacja. Najlepsze występy? Zdecydowanie dla mnie Lee Burridge na Burn Stage, ale w tym roku zachwycił mnie też Oliver Koletzki (Stil Von Talent) oraz Raidho & T.Etno na scenie w rynku. Pooglądajcie sobie fotosy i pooglądajcie filmy. 






poniedziałek, 27 listopada 2017

44. Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych Kalisz 2017

Już myślałem, że to wydarzenie będę oglądać jako widz, ale w tym roku dzięki festiwalowym przyjaciołom (głównie Robertowi Kucińskiemu) dane mi było znów pracować podczas Międzynarodowego Festiwalu Pianistów Jazzowych w Kaliszu jako reporter. 44. edycję przepracowałem na rozmowach z Maciejem Obarą, Marcinem Maseckim, Jerzy Rogiewiczem oraz Tomaszem Stańko. Kapitalnie było tam wrócić i poczuć klimat zascenium :) Poczujcie go i Wy. 

czwartek, 2 marca 2017

NPR Music, czyli wszystko o muzyce na jednym kanale

To coś podobnego do Boiler Roomu, ale jednak prezentowane są tam zdecydowanie inne gatunki muzyki. Pojawiają się tam najwięksi tego świata, by przez zaledwie kilkadziesiąt minut zaprezentować się garstce słuchaczy. Wszystko kapitalnie nagłośnione i oszczędnie (co nie znaczy, że źle) sfilmowane. W wolnej chwili koniecznie zajrzyjcie na kanał +NPR Music  na +YouTube. Dla mnie coś niezwykłego, odkryłem go dopiero w tym tygodniu dzięki kumplowi z pracy. Czasem takie smaczki są najbardziej wartościowe. Poniżej kilka moich ostatnich odkryć muzycznych :) 


niedziela, 21 sierpnia 2016

Kamień Mil(es)owy

Dokładnie dziś, ale 57 lat temu wydany został jeden z najbardziej wpływowych albumów w historii światowego jazzu. Kamień milowy. "Kind of blue" Milesa Davisa. Dla mnie absolutny klasyk nie tylko dla tego, że cała ferajna polskich i światowych producentów hip-hopowych czerpała z tego krążka garściami. Ważny dla mnie, bo to dzięki "Kind of blue" zacząłem interesować się bebopem i jazzem w ogóle. Dotarłem do niego analizując sample wykorzystane m.in. w "Polepionym" Fisza i Emade. Użyto tam fragmentu utworu "Blue in Green". Do dziś, tak jak za pierwszym razem, mam ciarki na skórze, gdy rozpoczyna się "So What"... Sam Miles o tym albumie pisał w swojej autobiografii, że muzycy (i to jacy!: Chambers, Adderley, Coltrane, Evans...) weszli do studia i zagrali to, co im w duszy wtedy grało. Ot tak sobie, bez większego przygotowania. To oprócz "Workin' with the Miles Davis Quintet" najwyżej oceniany przeze mnie album w dyskografii tego trębacza. 

czwartek, 31 marca 2016

"Moment of truth" pełnoletni!

Dziś, ale 18 lat temu wydano ten album Guru i Primo. Jeden z doskonałych przykładów na to, że jak jest chemia pomiędzy artystami, to wychodzą z tego prawdziwe perełki. Szkoda, że panowe rozeszli się w kłótni, a jeden z nich do dziś nie potrafi pewnie tego przełknąć.

https://www.discogs.com/Gang-Starr-Moment-Of-Truth/release/227898


czwartek, 18 lutego 2016

Wielcy mistrzowie Stankiewicza i "Ptaszyna" Wróblewskiego

W piątek 12 lutego w ostrowskim Kinie Komeda Jerzy Wojciechowski zaprosił jazzfanów na kolejne, 106. już spotkanie z muzyką w ramach koncertów "Jazz w muzeum". Tym razem zatytułował je "Nie tylko Komeda". Na początek swoją najnowszą płytę z utworami Victora Younga pokazał pianista Kuba Stankiewicz. Potem, obchodzący w tym roku swoje 80. urodziny Jan "Ptaszyn" Wróblewski zaprezentował swój najnowszy projekt "Moi wielcy mistrzowie" poświęcony Krzysztofowi Komedzie oraz Andrzejom: Trzaskowskiemu i Kurylewiczowi. Oto mała porcja zdjęć, które wykonałem dla portalu wlkp24.info. 

niedziela, 15 marca 2015

Tatarak Music Festival 2015 Pre-party vol. 1

11 kwietnia nad zalewem Piaski-Szczygliczka w Ostrowie Wielkopolskim pierwszy raz w tym roku zapowie się Tatarak Music Festival 2015. Pre-party to już tradycja poprzedzająca to muzyczne wydarzenie. Tym razem organizatorzy przygotowali mocne wejście. Pierwszym wykonawcą, którego ogłosili jest zupełna nowość w Ostrowie i poniekąd w całej Polsce. The Dumplings zdobywają popularność na polskiej scenie elektronicznej. Dwie kolejne gwiazdy Pre-party vol. 1 to dobrze znani Ostrowianom: Novika & Mr. Lex oraz The Natural Born Chillers. Będzie się działo!

wtorek, 3 lutego 2015

3 nights in Calisia - 41. Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych w Kaliszu

Na ten festiwal czeka się cały rok. Nawet jeśli nie udaje się tam pojechać, żeby popracować (co sprawia mi największą frajdę), to Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu odwiedza się w pewien listopadowy weekend prywatnie. Na backstage'u panuje nieziemska atmosfera. Każdy się tam zna, a i artyści czasem wracają pamięcią do poprzednich koncertów w ramach Międzynarodowego Festiwalu Pianistów Jazzowych w Kaliszu. Tak było ponownie w tym roku. Ponowne spotkanie z Yaronem Hermanem, Adamem Bałdychem. Pierwsza okazja do rozmowy z Royem Hargove'm czy żywą legendą Freddie Colem. Roy podpisał się na okładce mojego ulubionego albumu Commona "Like Water For Chocolate"! No i Sun Ra. Koleś, który ma 92 lata, a śmiga jak młodzian. Nieziemski koncert. Festiwal zapamiętam na długo. Dzięki wszystkim, którzy go stworzyli. Oglądajcie się na fotosach. Kilka z nich zrobił Janek Jędrzejak. 

sobota, 10 stycznia 2015

Tatarak nie każdemu miło szumi, czyli o raczkowaniu Ostrowa

Polska to dziwny kraj. Zawsze kiedy coś komuś wychodzi znajdą się malkontenci, którzy próbują cały sukces sprowadzić do parteru i nazwać porażką. Bo jak przecież nazwać imprezę, która zamiast "kolędowania" w pierwsze święto Bożego Narodzenia zaprasza setki ludzi na party z nie wiadomo jakim umcyumcy. "To przecież nie wypada!" Przykro mi to mówić, ale Ostrów nie dorósł jeszcze do Tataraku, być może dlatego podczas letniej edycji w 2014 roku było więcej osób spoza miasta i właśnie poza jego granicami impreza cieszyła się większą popularnością. Organizatorzy chcieli od miasta i jego mieszkańców tylko wyraźnego sygnału, akceptacji, poklepania po ramieniu i słów: to ma sens. A otrzymali falę bezpodstawnej krytyki. Oleju do ognia dolali "imprezowicze", który połamali znaki przy Limanowskiego i masz: ghetto pełne naćpanych baranów. Trudno dyskutuje się jednak z ludźmi, którzy afterparty na plaży wolą nazywać poprawinami, a całą kulturę house'u utożsamiają z naćpanymi małolatami. Po Tatarak Winter Party nie wytrzymałem i zdecydowałem się napisać list do wszystkich przeciwników tej imprezy.

piątek, 9 marca 2012

Udany eksperyment Glaspera. Recenzja "Black Radio"


Robert Glasper, praktycznie od początku kariery związany z wytwórnią Blue Note, powraca po ponad dwóch latach ze swoim piątym albumem „Black Radio” (B.R.), czwartym wydanym w Blue Note. Albumem jakże ważnym dla polskich fanów tego artysty, bo zapowiedzianym oficjalnie podczas wizyty projektu Robert Glasper Experiment (pierwszy raz w Polsce!) w listopadzie 2011 roku na 38. Festiwalu Pianistów Jazzowych w Kaliszu - tak rozpoczyna się moja recenzja albumu "Black Radio", którą zamieściło pismo "Jazz Forum" w 2012 roku. 




sobota, 18 lutego 2012

Robert Glasper Experiment w Kaliszu. Live and direct!

Po raz pierwszy w Polsce! I to jeszcze w Kaliszu, całkiem niedaleko......Koncert Robert Glasper Experiment elektryzował całą Polskę. "Co, Glasper? W Kaliszu? Muszę tam być" - takie opinie słyszałem na długo przed samym performancem. Choć w trakcie prawie dwugodzinnego występu podczas 38. Międzynarodowego Festiwalu Pianistów Jazzowych, nietypowy kwartet zagrał kawałki ze starszych projektów, nie brakowało zapowiedzi nowego albumu "Black Radio ("Blue Note"/"EMI") oraz świeżego powiewu w jazzie a konkretnie "ducha" J Dilla. Ale o tym za chwilę. 


Koncert się trochę opóźniał. Po występie włoskiego duetu Danilo Rea i Flavio Boltro zorganizowano przerwę. W tym czasie muzycy Robert Glasper Experiment byli już za sceną. Też tam byłem. Udało mi się porozmawiać z Glasperem na wiele tematów. Głównym były wpływy kultury hip-hopu na jego jazz. Jak sam powiedział, wychował się na takich klasycznych albumach jak "Midnight Maruders" A Tribe Called Quest. To o czymś świadczy..... Przynajmniej dla kogoś, kto choć odrobinę zna się na kulturze "urban". Dowiedziałem się również, że jednym z jego ulubionych krążków jest "Like Water For Chocolate" Commona. Mówił też sporo o producentach, z którymi miał okazję współpracować - Pete Rock i J Dilla. Jego "ulubioną" trójkę uzupełnia jeszcze DJ Premier, z którym dotąd nie współpracował. W każdym razie zamierza. 

Pytam go: "skąd u Ciebie tyle nawiązań do hip-hopu"? Oto, co mi odpowiedział. Słowo w słowo. 

"Jestem dzieckiem pokolenia hip-hopu. Po prostu lubię hip-hop, to jest coś, na czym się wychowałem. Staram się miksować go z jazzem. Dla mnie to naturalne....Jazz faktycznie jest o wiele starszym gatunkiem od rapu. Wielu starszych ludzi przywykło do odwiedzania typowych "jazz-shows". Teraz ten gatunek muzyki nie jest aż tak popularny, jak niegdyś. Jeśli więc kocham hip-hop, staram się również i fanów tego gatunku zaprosić na jazzowe show. Myślę, że robie dobrze. Daje im coś w rodzaju rozpoznania. Wszyscy artyści, którzy byli popularni dawniej: Marvin Gaye, Steve Wonder, Quincy Jonses - oni wszyscy wiedzieli kim był John Coltrane, kim był Miles Davis, Herbie Hancock.... Dziś spytasz Chrisa Browna kim jest Robert Glasper? On tego nie wie.... 


Powstało coś w stylu wielkiego rozłączenia ("big disconnection"). Kiedyś było inaczej. Jazz był bardzo popularny, bardzo "hip and cool". Ja tylko staram się do tego wrócić, bo teraz ten gatunek wcale już taki nie jest. To coś na kształt "tajemniczego zgromadzenia", tylko ludzie związani z jazzem coś na ten temat wiedzą. Media, masy, zwykły Kowalski (wersja amerykańska "Smith") nie wie nic na ten temat. To, w jaki sposób ja miksuję muzykę pozwala im zrozumieć pewne rzeczy, polubić ją (...) Jazz to ojciec hip-hopu. Staram się to wszystko spiąć pewną klamrą". 

Jeszcze przed samym koncertem rozmawiałem z Glasperem nieco na temat jego współpracy z J Dillą oraz Q-Tipem. Okazuje się, że (przynajmniej z punktu widzenia Glaspera) Robert pomagał w wyborze wokalistki do kawałku "Life is better" z najnowszego albumu Q-Tipa "The Renaissance" (2008)

"Pamiętam jak dziś. Q-Tip spytał mnie, kto mógłby zaśpiewać w tym utworze. Odpowiedziałem zadzwoń do Norah Jones. Zadzwonił i się udało" - wspominał Galsper.

Paweł Brodowski - Jazz Forum - zapowiada koncert Glaspera.


Jak już wspomniałem, sam koncert się przedłużał. Podczas przerwy muzycy Glaspera dopiero przeprowadzili próbę. To trochę normalne dla "wielkich" gwiazd. Nadeszła w końcu ta chwila. Na scenę wszedł dyrektor festiwalu Paweł Brodowski (redaktor naczelny "Jazz Forum"). Przeprosił za zwłokę i wyartykułował słowa Glaspera: "Mogą poczekać - They gonna have a good show". Zaprosił na scenę:

Robert Glasper - piano, keyboard, Rhodes
Earl Travis - bass
Casey Benjamin - vocoder, sax
Mark Colenburg - drums


Przygasły światła, zrobiły się niebieskie. Zabrzmiał pierwszy takt. Gitara basowa, mocna, zauważalna, potem perkusja.....Coś niespotykanego. Cały koncert był mocno jazzowy, wbrew temu, co robi aktualnie ta grupa. Przeplatany rozbudowanymi improwizacjami fortepianowymi Glaspera, solówkami basowymi Travisa no i genialnymi wręcz partiami Colenburga. W pewnym momencie perkusista zagrał taką solówkę, że wszystkim opadły "kopary". Rewelacyjna zmiana tempa, przeplatanie różnych styli od rocka przez r&b aż po drum and bass. Mistrzostwo świata. Znakomity polski perkusista  Cezary Konrad (który wcześniej grał razem z Filipem Wojciechowskim) siedział z boku i przyglądał się grze Colenburga.  Ten był jak w transie. Zastanawia mnie jedno, jak z tak skrępowanych ruchów perkusisty można wydobyć tak dynamiczną grę. Wydawało się jakby Colenburg ledwo ruszał pałeczkami, ledwo dotykał talerzy, a dźwięk z nich po prostu wgniatał w fotel.

sekcja rytmiczna: Earl Travis - bass, Mark Colenburg - perkusja

gra Colenburga na perkusji zachwyciła wszystkich

wspomniana wyżej sekcja rytmiczna

Mark Colenburg on drums

Co ważne publiczność reagowała na każdy przejaw i element interpretacji experymentu Glaspera. W pewnym momencie panowie zagrali jazzowy cover "The Light" z albumu Commona "Like Water For Chocolate". To rozpoczęło serię genialnych utworów. Potem był też cover Nirvany "Smells Like Teen Spirit". Na koniec Glasper pożegnał się zapowiadając nowym album "Black Radio", a skończył najlepiej jak mógł - jazzową interpretacją kawałka J Dilla (Slum Village) "Fall In Love". Publiczność zwiariowała. Ja też.

Na pierwszym tle: Casey Benjamin - vocoder/saksofon, w tle Earl Travis - bass

Robert Glasper Experiment live in Kalisz

delikatna gra Roberta Glaspera

Robert Glasper skupiony na grze

Earl Travis on bass

Casey Benjamin on vocoder/sax

Casey śpiewa "Smells Like Teen Spirit" Nirvany

Benjamin & Travis


Co ja myślę o całym, niespełna dwugodzinnym, koncercie? Glasper połączył tam wszystko, czego szukam w muzyce. Swobodne interpretacje, czasami mocne brzmienie oparte na fantastycznym połączeniu bassu i perkusji, szukanie różnych styli, mieszanie ich.....Koncert, jakiego dawno w Kaliszu nie było, a odwiedzam to miejsce od kilku lat. Duże wydarzenie dla polskiej sceny jazzowej i hip-hopowej. 

Jeśli ktoś ma ochotę zobaczyć fragmenty tego koncertu, służę pomocą. Z szacunku dla artysty nie zamieszczam ich w Internecie.



poniedziałek, 25 kwietnia 2011

"Nie chcę ludzi zmieniać, chcę z nimi rozmawiać' - wywiad Igora Strapko z Łoną

www.dobrzewiesz.net
W ubiegły piątek raper Łona (Adam Zieliński) gościł wraz z Webberem w  Kaliszu. Prawdopodobnie w trakcie lub po koncercie Igor Strapko z serwisu www.naszemiasto.pl przeprowadził z raperem interesujący wywiad. Jest tam mowa m.in. o rapie Łony, jego podejściu do życia oraz ustawie anty-narkotykowej. Oto link do wywiadu:

niedziela, 30 stycznia 2011

Projekt Ostry Emade - Złodzieje zapalniczek [2010] (recenzja)

"Złodzieje zapalniczek" to jeden z najnowszych projektów hip-hopowych ostatnich miesięcy i druga zarazem płyta sławnego duetu producentów Ostrego (Adama Ostrowskiego) oraz Emade (Piotr Waglewski). Po pierwszej odsłonie, czyli albumie POE "Szum rodzi hałas" z 2005 roku oczekiwania były wielkie. Czy tym razem POE zasługuje na uwagę? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie. 
Po raz pierwszy recenzując (bądź raczej starając się zrecenzować) album Ostrego, będę chyba musiał powiedzieć, co tak naprawdę mnie boli. To dla mnie ogromnie trudne, ale być może dorastam do pewnych stwierdzeń, czy też szeroko rozumianej wrażliwości muzycznej i artystycznej (w pojmowaniu dzieła jako całości - czytaj tutaj płyty CD). Zachęcam do przeczytania mojej subiektywnej oceny najnowszego albumu Ostrego i Emade "Złodzieje zapalniczek".



Ostry boi się zestarzeć, ale niestety powoli mu się to udziela. Generalnie zastrzeżenia do albumu mam po kątem idei, samego procesu twórczego a raczej pomysłu na album i jego wykonania. Kiedy na oficjalnym kanale YouTube Asfalt Records pojawiły się wywiady, podczas których Ostry i Emade tłumaczyli się jak powstawał ich nowy krążek, byłem bardzo zaciekawiony, co wkrótce pojawi się na sklepowych półkach. Muszę przyznać, że swoją plastikowością, ale konkretnym przekazem ich poprzedni i pierwszy zarazem album "Projekt Ostry Emade (Szum rodzi hałas)" z 2005 roku zyskał w moich oczach wiele. Był to bodaj pierwszy raz, kiedy to Ostry rymował do cudych bitów. Wyszło to wszystko bardzo przyzwoicie. Trzeba również zauważyć, że "Projekt Ostry Emade" powstał po "Jazzurekcji" (2004 r), która powiedzmy sobie szczerze kończyła erę jazzu w twórczości Adama Ostrowskiego, a przed "7", która była początkiem ery MPC u Ostrego. "POE" była więc dla Adama pewną odskocznią od codziennego bycia producentem i ucieczką w cudze podkłady ze swoim przekazem. To też dowód na dojrzałość tego polskiego rapera.


Jak już mówiłem wiadomość o nowym projekcie duetu producentów (Ostrego i Emade) przyjąłem z wielkim zaciekawieniem. Premiera albumu odbyła się 1 grudnia 2010 roku. Jak już także artykułowałem największy wpływ na moją recepcję samego pomysłu wydania tego albumu miał wywiad na oficjalnym kanale YouTube. Już tłumaczę dlaczego. 

Jak sami twórcy stwierdzili pomysł na album zrodził się na tak zwanym spontanie. Ostry i Emade zagrali razem koncert. Emade przygotował wtedy kilka podkładów a Adam stwierdził, że napisze do tego swoje wersje tekstowe.

"Już w tydzień po koncercie płyta była przez Adama zrobiona. Ja właśnie skończyłem ją miksować" - mówił w wywiadzie na kanale YouTube Asfaltu Emade.


Znany m.in. z produkcji bitów i płyt swojego brata Fisza ("Polepione dźwięki" 1999 oraz "Na wylot" 2001) Emade chwalił w nim Ostrego jako rapera dobrego "technicznie".

"Adam poza tym, że ma fajne teksty, jest kolejnym instrumentem, jakby prowadzącym solowym instrumentem"  - dodał Emade. 

"Adam na dobry, brudny głos, który pasuje do tych zachrypiałych bitów" 

Bardzo zburzyło mnie natomiast zdanie Ostrego, który stwierdził, że nie pamięta (jeszcze) swoich tekstów. Mówił w tym wywiadzie, że powstały one w tak krótkim czasie, że nie pamięta o czym tam rapuje. 

"Płyta powstała w trzy dni, w trakcie prowadzenia samochodu, niektóre teksty w ogóle nie powstały, powstały w kabinie w trakcie nagrywania. Wszystko było nagrywane do szafy, więc tak naprawdę mogę powiedzieć, co mój manager powiedział (wydawca - pierwsza osoba i najbardziej wiarygodny recenzent, który jest mega-krytycznie ustosunkowany do wszystkiego) - "Masakra, zajebiste i świeże" - ale to nie są moje słowa. Nie wiem jak się do nich ustosunkować. Cieszę się, że sobie zapracowałem w te trzy dni, że mnie Marcin docenił".

Ostry mnie trochę zawiódł. O ile bardzo chwaliłem sobie ostatnią jego płytę, która była nagrywana od wielu lat - "Tylko dla dorosłych" (2010) (więcej przeczytacie w mojej recenzji na tym blogu), o tyle tutaj muszę powiedzieć, że Ostry nie podszedł do nagrywania tej płyty zupełnie poważnie. Mnie, jako wieloletniego słuchacza i wiernego kolekcjonera jego płyt, słowa wypowiedziane w tym wywiadzie lekko dotknęły. Płyta nagrana w trzy dni? Czy to ma znaczyć, że została przygotowana ze względów komercyjnych? Żeby zarobić kasę? A może jeszcze i gorzej: Czy została przygotowana po łebkach? Byleby powstała? To podejście lekko niepoważne? Artysta ma prawo do robienia czegokolwiek, ale ja jako słuchający oczekuje, że dobry artysta przykłada się do swojej pracy i czuję, że w efekt końcowy włożył wszystkie swoje siły. Podczas ostatniego albumu "Tylko dla dorosłych" takie odczucia miałem. Po zwiastunie nowego "POE "Złodzieje zapalniczek" niestety nie. Czuję pewien niesmak. Plytę oczywiście kupiłem i poniżej zamieszczam wrażenia po jej dogłębnym wysłuchaniu. 


Bity

Jak sam Emade powiedział: Bity na nowym projekcie "Złodzieje zapalniczek" nawiązują do starszej szkoły robienia bitów. Wszystko oparte jest na samplach, niekiedy bardzo klasycznych, niekiedy nowoczesnych zakrawających o pewną plastikowość utworów. Emade tłumaczył, że przed podejście do nowego "POE" nie miał za wiele styczności z samplowaniem. Przyznał także, że album jest nieco bardziej melodyjny od poprzedniego (przyp. red. POE "Szum rodzi hałas"). Trzeba przyznać, że faktycznie płyta nie jest aż tak bardzo plastikowa, jak jej poprzedniczka, a co za tym idzie jest też bardziej "brudna". Coś w tym jest, bo syntezatory na "Szum rodzi hałas" wydawały się bardzo czyste, niemal klarowne, wszystko podane jak na tacy.

Teksty

Może i sobie przeczę, ale bity pisane na szybko przez Ostrego i tak są świeże. Dotykają znów bardzo aktualnych problemów takich jak polityka, showbiznes czy religia. Jak zawsze usłyszymy nazwiska znanych polskich osobistości, w powiedzmy sobie szczerze, niezbyt miłych okolicznościach językowych. W utworze "Nadzieja" Adam wspomina dość słynną aferę z EPO i Kornelią Marek podczas ostatniej olimpiady. W tym samym numerze słychać nazwisko Agnieszki Chylińskiej, której głos pasuje do techno, co stanowi widoczną aluzję do ostatniej "dyskotekowej twórczości" wokalistki. Ostry nie omija także polskiej szarej rzeczywistości - zarobków.

Na uwagę tekstowo zasluguje moim zdaniem kawałek "Twarz". Wydaje się, że jest bardzo osobisty, taki od serca. Ostry ujawnia po raz kolejny rąbek siebie, mówi o rodzinie, swojej kondycji, znajomych, kolegach.... Twarz to zarazem pewna alegoria.

"Nie odejdę stąd" - to jeden z kawałków promujących płytę. Poznaliśmy go jeszcze przed jej wydaniem. Zapowiadał niezły materiał, choć w moim odczuciu płyta w rzeczywistości okazała się o wiele bogatsza pod kątem muzycznym i poniekąd tekstowym. "Nie odejdę stąd" - to także twórcze credo Ostrego, który po raz kolejny mówi, że nie ma zamiaru uciekać ze sceny "pod byle pretekstem". Zapowiada przecież płytę z Rysiem Peją.

"No kto?" - po raz kolejny Ostry mówi o kobietach, mówi o tym, by zastanowić się zanim wybierzemy sobie żonę.

Wydanie


Płyta, którą kupiłem jest w digipacku. Wydanie solidne, jak zawsze zresztą w Asfalt Shopie. Trochę gruba, nie pasuje do mojego stojaka na płyty, ale jakoś ją tam wcisnąłem :D. W środku dwie płyty: jedna z muzyką i tekstem, druga tylko z muzyką (wersje instrumentalne kawałków).

Podsumowanie:


1. Kolejna dobra płyta Ostrego, zwłaszcza że bardzo klasyczna w bitach i zrobiona przez Emade.
2. Adam zmień podejście do robienia płyt. Wychodzi Ci to, bo jesteś geniuszem, ale niestety tracisz w oczach słuchaczy. 
3. Amen.




Traklista:

01. Wejście
02. Złodzieje zapalniczek
03. Nadzieja
04. Twarz
05. Nie odejdę stąd
06. Ty znasz ten stan
07. Nie szpan a szacunek
08. Szczery do bólu
09. No kto?
10. POE
11. Raj młodocianych bogów 2
12. Wyjście

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Moja historia z "Plastic Beach" Gorillaz

Dawno nic nie pisałem, trochę się więc tego nazbierało...Chciałbym na początku podzielić się z Wami moją historią sprzed kilku miesięcy. Dotyczy ona płyty "Plastic Beach" zespołu Gorillaz. Sprawa jest generalnie śmieszka i sporo mnie nauczyła, ale o tym poniżej.

"Długo oczekiwany krążek. W końcu go mam"

Przed oficjalną premierą płyty (a miała się ona ukazać dokładnie 3 marca 2010) album o nazwie "Plastic Beach" pojawił się w Internecie. Wiem, że to wstyd targać muzę z netu, ale wyobraźcie sobie, że byłem tak podekscytowany tym wydawnictwem (powiedzmy szczerze: poprzedni album "Demon Dayz", według mnie, należał do jednego z najlepszych albumów mijającej dekady), że postanowiłem stargać go właśnie z netu. Płytę znalaźliśmy z kumplem gdzieś na torrentach chyba, nieważne. Podpisane "Plastic Beach" więc leciało w głośnikach. Nagrałem na płytę i słuchałem w radiu samochodowym. Wgrałem na ipoda i leciał w głośnikach podczas podróży autobusem. 


"What the f**k is that?!"

Pierwsze wrażenia po przesłuchaniu płyty? Wielki zawód. Kumpel z pracy, który także lubi twórczość Gorillaz - też był zawiedziony. Słuchałem płyty, słuchałem i w końcu się osłuchałem. Płyta zaczęła mi się podobać. 

"Rybka"

Kilka miesięcy później dostałem krążek z jakiejś okazji. Imieniny, urodziny - mało istotne. Przyszedłem do chaty i odstawiłem go na półkę zaraz pod "Demon Days". Jakiś czas później naszło mnie i pomyślałem: "Przesłucham sobie nowych Gorillazów w dobrej jakości". Wkładam płytę, słucham pierwszych kawałków, a tu zupełnie co innego, niż doświadczyłem wcześniej. Rybka. 

"Fake Plastic Beach"

Odpowiedziałem o tym kumplowi. Nie uwierzył. Puściłem mu płytę. Uwierzył. Na początku myśleliśmy, że w Polsce sprzedawane jest inne wydanie tej płyty - okładka ciekna bo JEDYNIE TEKTUROWA!!!! (tak tekturowa!). Pomyślałem więc: "Może mają nas za jakiś inny rynek i sobie jaja zrobili z Polaczków". Kumpel miał jednak całą dyskografię Gorillazów i co się okazało? Ktoś poskładał sobie nowy album "Plastic Beach" ze starych kawałków. Dołożył "Stylo", które wcześniej ukazało się na singlu i skompilował fake album. Skąd pochodziły kawałki? Głównie z albumu "D-Sides", którym był kontynuacją wydawanych (prawdopodobnie w Internecie) kawałków, które nie pojawiały się na płytach Gorillazów, bądź utworów w innych wersjach (remixy). 

"Nowa-stara Plastic Beach"

Jakież wielkie było moje zaskoczenie po tym, jak zacząłem słuchać nowej-starej "Plastic Beach". Wreszcie słyszałem Snoop Dogga, skojarzyłem też, że singiel "Superfast Jellyfish", który leciał w Polskim Radiu "Czwórka" jest tym singlem z tej płyty (dodam, że na tej pierwszej fake 'Plastic Beach" tego kawałka nie było). 

"Morał tej bajki...."

Jaka jest nowa płyta? Tego jeszcze nie wiem. Zostawiłem sobie ją do "dosłuchania". Właśnie zaraz zrobię sobie mały godzinny seansik muzyczny :) Czy mam żal do kogoś o coś? Na pewno nie do tego kogoś, kto zamieścił fake płytę w Internecie. Mogę mieć żal jedynie do siebie. Nabrałem się jak małolat - zamist sprawdzić od razu pochamiłem się na album z netu. W sumie  cała sprawa ma same pozytywy - poznałem głębiej dyskografię Gorillaz no i mam jeszcze kolejną płytę (tym razem tę właściwą "Plastic Beach") do przesłuchania (czytaj poznania). 

Życzę podobnych doświadczeń!
Pozdro!

O.S.T.R. prezentuje nowy singiel z płyty "Jazz, dwa, trzy...." [2011]

Od kilku tygodni sporo słychać o nowej płycie Adama Ostrowskiego "Jazz, dwa, trzy..." [2011]. Po ostatnim krążku Projekt Ostry Emade "Złodzieje zapalniczek" (2xCD + 2xLP) [2010] Ostry wydaje nową płytę solową. Zresztą jak co roku w oklicach lutego. Na oficjalnym koncie YouTube wytwórni Asfalt Records pojawił się już pierwszy i prawdopodobnie jeden z niewielu singli z nadchodzącej plyty "Jazz, dwa, trzy" [2011]. Nazywa się "Abstynent".


Bit bardzo klasyczny. Podzielony na dwie części. W pierwszym mocny verbel i genialny cut jakby z jakiegoś kawałka Czesława Niemena. Druga część bitu także z jakimś znanym cutem. Czekamy na cały album! Z zapowiedzi wynika, że będzie to powrót do klasycznego jazzu Ostrego. Warto przypomnieć, że ostatnia bardzo jazzowa płyta to z pewnością "Jazzurekcja", choć to trochę źle powiedziane - w wielu kawałkach na kolejnych płytach Ostry wraca do swojej jazzowej koncepcji cięcia cutów.

środa, 23 czerwca 2010

Hisham Zahran-The Next Level 034 on Proton Radio [23-06-10]

 




Hisham Zahran-The Next Level 034 on Proton Radio [23-06-10] by HishamZahran




Tracklisting:

01. Astrid Suryanto, J. Axel - Start Receiving (Keep Receiving Remix) [Plastic City]
02. Lomez - Deja Vu [Blue Bass]
03. Frankman - Eikma (Alex V Remix) [Sophisticate Recordings]
04. Dana Bergquist & Peder G - Spade [Union Jack Records]
05. Roger Martinez & funkuZ - Close Off Open Up [Union Jack Records]
06. Tiger Stripes - Infant House [IVav]
07. Phonogenic, Sasse - That Philosophy Track (Mihai Popoviciu Remix) [Highgrade]
08. Vincenzo - Young Mountain [Mobilee]
09. TJ Kong, Nuno Dos Santos - Where Were You (Kirk Degiorgio Remix) [Compost]
10. Solomun - Curesto [Leena Music]



wtorek, 15 czerwca 2010

Hisham Zahran - The Next Level 033 on Proton Radio [26-05-10]

Podsumowanie nie jest dostępne. Kliknij tutaj, by wyświetlić tego posta.