niedziela, 21 sierpnia 2016

Kamień Mil(es)owy

Dokładnie dziś, ale 57 lat temu wydany został jeden z najbardziej wpływowych albumów w historii światowego jazzu. Kamień milowy. "Kind of blue" Milesa Davisa. Dla mnie absolutny klasyk nie tylko dla tego, że cała ferajna polskich i światowych producentów hip-hopowych czerpała z tego krążka garściami. Ważny dla mnie, bo to dzięki "Kind of blue" zacząłem interesować się bebopem i jazzem w ogóle. Dotarłem do niego analizując sample wykorzystane m.in. w "Polepionym" Fisza i Emade. Użyto tam fragmentu utworu "Blue in Green". Do dziś, tak jak za pierwszym razem, mam ciarki na skórze, gdy rozpoczyna się "So What"... Sam Miles o tym albumie pisał w swojej autobiografii, że muzycy (i to jacy!: Chambers, Adderley, Coltrane, Evans...) weszli do studia i zagrali to, co im w duszy wtedy grało. Ot tak sobie, bez większego przygotowania. To oprócz "Workin' with the Miles Davis Quintet" najwyżej oceniany przeze mnie album w dyskografii tego trębacza. 


"Blue in green" z albumu "Kind of Blue" Milesa Davisa. 


"Polepiony" Fisza z albumu "Polepione dźwięki". 




Kto jeszcze samplował "Kind of blue"?





Brak komentarzy: