wtorek, 9 marca 2010

Recepcja "Tylko dla dorosłych"

Najnowsza płyta Ostrego pt. "Tylko dla dorosłych' to fantastyczne pole do podpatrywania komentarzy i recenzji "dziennikarzy" muzycznych. Przez ostatnie dwa tygodnie bacznie śledzę głosy z różnych stron i muszę przyznać, że znalazłem dwie, może trzy, spośród kilkudziesięciu recenzji, które napisane były rzetelnie. Większość z twórców komentarzy, co oczywiście mnie bardzo martwi - płyty nawet nie przesłuchała. Proceder, ktory bardzo często uprawiają to oowielanie informacji o ciekawym koncepcie płyty, choć wiadomo, że takowe są ogólnodostępne. Każdy przecież o tym pisze!

Szczytem ironii według mnie nie jest fakt, iż recenzenci o najnowszym krążku Ostrego piszą w samych superlatywach i to przez pryzmat pomysłu. Faktycznie - kryminalna historia Nikodema R. przykuwa uwagę i nie powiem, koncept płyty naprawdę zasługuje na uznanie. Glupotą są dla mnie głosy o jego "słabych" poprzednich albumach. Jeden z krytyków stwierdził, że szczytem epigoństwa i rapowego paplania była płyta "O.C.B.". Jestem fanem Ostrego i pewnie wiele rzeczy mu potrafię wybaczyć i na wiele spraw przymknąć oko, ale według mnie (rownież tekstowo) "O.C.B" była płytą bardzo dojrzałą i miejscami rewelacyjną. 

Odpowiadając na pytanie tego samego krytyka czym się różni 5. od 6. płyty Ostrego? Odpowiadam: Wieloma rzeczami. Nie licząc dema "30 minut z życia - 100 % freestyle", to piątym krążkiem w dyskografii Adam będzie kolaboracja z Emadem na jego produkcji "Szum rodzi hałas". Szósta płyta studyjna to zaś "7". Czym się róznią? Ślepy by to zauważył (nie ubliżając im) - na projekcie POE (Projekt Ostry-Emade) teksty Adam sa przystosowane do specyficznych bitów brata Fisza. Wszystko to sprawia, że rymy są bardzo wyszukane, podobnie zresztą jak bity. Nie ma tam typowego flow Ostrego, bo i rytmika trochę odbiega od tej, do której przywykł. Przypomnijmy, że to pierwszy album, gdzie całkowicie udzielał się tylko! jako MC. "7" to już powrót do starej szkoly. Więcej prawdziwego flow oraz bardziej proste, ale wcale nie gorsze rymy. To także jedna z wielu produkcji, gdzie Ostry zdradza swój warsztat producencki (patrz kawałek "O robieniu bitow"). 

Denerwują mnie takie głosy, bo udowadniają, że dany recenzent nawet nie raczył wysłuchać dyskografii i w duchu epigoństwa zżyna z wszystkich innych podobnych głosów. Czy według mnie Ostry się wypalil? Odpowiedź jest jednoznaczna. 

Brak komentarzy: