Kolejny akcent „komedowski” w roku, w którym świętujemy 90. urodziny kompozytora i jazzmana. Tym razem jednak nie młody Krzysztof jest głównym bohaterem historii, a ktoś inny. Legendarny „Meloman”, jeden z pierwszych prawdziwych jazzmanów w powojennej Polsce Witold Kujawski to postać dzisiaj niedoceniana. Choć sam zarzekał się, że z odkryciem Trzcińskiego nie ma wiele wspólnego, to trzeba mu oddać, że miał ogromny wpływ na Krzysztofa, gdy ten jak gąbka chłonął wszystko, co improwizowane. Wspominamy go w 10. rocznicę śmierci. Stąd ta właśnie animacja.
Termin „Komeda” przylgnął do Krzysztofa Trzcińskiego już w okresie okupacji, czyli jeszcze przed ostrowskim epizodem. Młody Krzysiek miał podczas zabawy w wojsko napisać na bramie zamiast „Komenda” „Komeda”. Wtedy wyśmiano go, ale jak przekonuje Tomasz Lach, pasierb jazzmana i kompozytora Krzysztof ze swojej słabości uczynił siłę. Gdy był już świadomym jazzmanem przywłaszczył sobie ten przydomek i posługiwał się nim do końca krótkiego życia.
animacja Michał Kwiatkowski, Studio MIHA |
Komeda to jazzowy przydomek Krzysztofa Trzcińskiego. Ostrów od kilka lat udowadnia, że to właśnie tutaj narodził się jego jazz. Czy było to dzieło splotu wydarzeń? A może jazzmana w Krzysztofie odkryła jedna osoba? Tego się już nie dowiemy. Fakt jest taki, że po latach Trzciński przyznał się dziennikarzowi, że to w szkole średniej zainteresował się muzyką rozrywkową. Dla niej zarywał nocki oraz szkolne zajęcia przez co najpewniej powtarzał maturalną klasę w ostrowskim liceum.
Witold Kujawski, którego sylwetkę przypominamy z okazji 10. rocznicy śmierci miał niemały wpływ na młodego, zafascynowanego muzyką Krzysztofa. Starszy o kilka lat kolega, muzyk jazzowy, ze znajomościami musiał być kimś w rodzaju mistrza dla Trzcińskiego. A co jeśli to właśnie Witold sprawił, że młodzież załapała bakcyla?
Sam Kujawski wielokrotnie, także w jedynym bodaj materiale dokumentalnym pt. „Meloman” (Agata Kosiek, Włodzimierz Więckowiak, prod. Telewizja Proart, 2009) opowiadał jak wyglądało jego pierwsze spotkanie z młodym Trzcińskim. Mało prawdopodobne, aby Witold mógł tak po prostu wejść do strzeżonego banku, w którym mieszkał Krzysztof. Legenda głosi jednak, że wszedł i powiedział:
O Trzcińskim powiedziano już tak wiele, że trzeba zacząć mówić o nim zupełnie innym językiem - usłyszałem z ust Tomasza Lacha podczas pracy nad planszami do projektu „Komeda. Pociąg do jazz”.
No to opowiadamy. Legendę wokół historii, która nie miała prawa mieć miejsca, ale krąży w obiegu informacji o życiu i twórczości Komedy. Pamiętajmy o jeszcze jednym: w każdej legendzie jest ziarno prawdy.
Przy pracy nad animacją wykorzystałem doskonałe doświadczenia z poprzednich projektów i zaangażowałem do pracy dwóch moich sprawdzonych współpracowników. Sama animacja: kreska, ale także motion design to ogromna zasługa Michała Kwiatkowskiego z kaliskiego Studia Miha. Michu ma naprawdę genialne podejście do pracy w zespole. Dużo wnosi do projektu i jest bardzo pracowity. Długo dyskutowaliśmy na temat tego jak ma wyglądać ta animacja, postaci, zdarzenia. Wykonałem sporą dokumentację do tego projektu, która zawierała zdjęcia archiwalne a także współczesne zdjęcia zarówno ulicy Kościuszki, jak i banku czy Liceum przy Gimnazjalnej.
Już na etapie scenariusza gdy myślałem o muzyce, to w mojej głowie pojawiał się Marek Raczycki. Producent muzyczny, kompozytor, aranżer z Ostrowa Wielkopolskiego. Z Markiem miałem już do czynienia przy wielu projektach i wiedziałem, że mogę mu kompletnie zaufać. Od początku widziałem w głowie ścieżkę dźwiękową do tego projektu i od początku była to muzyka fortepianowa. Podczas robienia dokumentacji do tej animacji nagrywałem też dźwięki, które wykorzystaliśmy w projekcie. Mamy tutaj więc oryginalne ambienty z sali lekcyjnej liceum czy ulic: Kościuszki oraz Gimnazjalnej. Mamy oryginalny dzwonek szkolny, którego niegdyś używał woźny szkolny do poinformowania licealistów oraz nauczycieli o końcu lub początku lekcji. Wreszcie kilkanaście godzin polowałem przyczajony za ścianą swojego studia i czekałem na idealny dźwięk przylatującego do karmnika ptaka. Zima przyszła mi z pomocą ;)
I tak powstał nieco ponad 3 minutowy film - legenda. Nie do końca wszystko będzie tam zgodne z prawdą, ale jest to świadome przekłamanie, które wymuszone jest konwencją.
animacja: Michał Kwiatkowski, Studio MIHA
muzyka: Marek Raczycki
sound design: Marek Raczycki, Tomasz Wojciechowski
montaż/postprodukcja: Tomasz Wojciechowski
grafika: Michał Trusz, Konrad Moszyński
konsultacja: Tomasz Lach
Podziękowania dla wszystkich osób zaangażowanych w projekt:
Robert Kaźmierczak, Sebastian Górski - za zaufanie
Michał Kwiatkowski, Studio Miha - za genialną robotę przy animacji!
Marek Raczycki - Marco Petrucciani! Jesteś geniuszem, udowodniłeś to po raz kolejny.
Dyrektor Marek Lewicki oraz pracownicy I L.O. w Ostrowie Wielkopolskim - za pomoc i wyrozumiałość.
Artur Homan - za inspirację do nagrywania dźwięków.
Michał Trusz i Konrad Moszyński - za pomoc graficzną.
Tomasz Lach - za konsultację i pomoc.
i na koniec:
Marta - za wsparcie i wyrozumiałość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz