wtorek, 23 marca 2021

Komeda. Legenda o początku

Kolejny akcent „komedowski” w roku, w którym świętujemy 90. urodziny kompozytora i jazzmana. Tym razem jednak nie młody Krzysztof jest głównym bohaterem historii, a ktoś inny. Legendarny „Meloman”, jeden z pierwszych prawdziwych jazzmanów w powojennej Polsce Witold Kujawski to postać dzisiaj niedoceniana. Choć sam zarzekał się, że z odkryciem Trzcińskiego nie ma wiele wspólnego, to trzeba mu oddać, że miał ogromny wpływ na Krzysztofa, gdy ten jak gąbka chłonął wszystko, co improwizowane. Wspominamy go w 10. rocznicę śmierci. Stąd ta właśnie animacja. 


Termin „Komeda” przylgnął do Krzysztofa Trzcińskiego już w okresie okupacji, czyli jeszcze przed ostrowskim epizodem. Młody Krzysiek miał podczas zabawy w wojsko napisać na bramie zamiast „Komenda” „Komeda”. Wtedy wyśmiano go, ale jak przekonuje Tomasz Lach, pasierb jazzmana i kompozytora Krzysztof ze swojej słabości uczynił siłę. Gdy był już świadomym jazzmanem przywłaszczył sobie ten przydomek i posługiwał się nim do końca krótkiego życia. 

animacja Michał Kwiatkowski, Studio MIHA


Komeda to jazzowy przydomek Krzysztofa Trzcińskiego. Ostrów od kilka lat udowadnia, że to właśnie tutaj narodził się jego jazz. Czy było to dzieło splotu wydarzeń? A może jazzmana w Krzysztofie odkryła jedna osoba? Tego się już nie dowiemy. Fakt jest taki, że po latach Trzciński przyznał się dziennikarzowi, że to w szkole średniej zainteresował się muzyką rozrywkową. Dla niej zarywał nocki oraz szkolne zajęcia przez co najpewniej powtarzał maturalną klasę w ostrowskim liceum. 





Witold Kujawski, którego sylwetkę przypominamy z okazji 10. rocznicy śmierci miał niemały wpływ na młodego, zafascynowanego muzyką Krzysztofa. Starszy o kilka lat kolega, muzyk jazzowy, ze znajomościami musiał być kimś w rodzaju mistrza dla Trzcińskiego. A co jeśli to właśnie Witold sprawił, że młodzież załapała bakcyla? 




Sam Kujawski wielokrotnie, także w jedynym bodaj materiale dokumentalnym pt. „Meloman” (Agata Kosiek, Włodzimierz Więckowiak, prod. Telewizja Proart, 2009) opowiadał jak wyglądało jego pierwsze spotkanie z młodym Trzcińskim. Mało prawdopodobne, aby Witold mógł tak po prostu wejść do strzeżonego banku, w którym mieszkał Krzysztof. Legenda głosi jednak, że wszedł i powiedział: 




O Trzcińskim powiedziano już tak wiele, że trzeba zacząć mówić o nim zupełnie innym językiem - usłyszałem z ust Tomasza Lacha podczas pracy nad planszami do projektu „Komeda. Pociąg do jazz”. 

No to opowiadamy. Legendę wokół historii, która nie miała prawa mieć miejsca, ale krąży w obiegu informacji o życiu i twórczości Komedy. Pamiętajmy o jeszcze jednym: w każdej legendzie jest ziarno prawdy. 

Przy pracy nad animacją wykorzystałem doskonałe doświadczenia z poprzednich projektów i zaangażowałem do pracy dwóch moich sprawdzonych współpracowników. Sama animacja: kreska, ale także motion design to ogromna zasługa Michała Kwiatkowskiego z kaliskiego Studia Miha. Michu ma naprawdę genialne podejście do pracy w zespole. Dużo wnosi do projektu i jest bardzo pracowity. Długo dyskutowaliśmy na temat tego jak ma wyglądać ta animacja, postaci, zdarzenia. Wykonałem sporą dokumentację do tego projektu, która zawierała zdjęcia archiwalne a także współczesne zdjęcia zarówno ulicy Kościuszki, jak i banku czy Liceum przy Gimnazjalnej. 








Już na etapie scenariusza gdy myślałem o muzyce, to w mojej głowie pojawiał się Marek Raczycki. Producent muzyczny, kompozytor, aranżer z Ostrowa Wielkopolskiego. Z Markiem miałem już do czynienia przy wielu projektach i wiedziałem, że mogę mu kompletnie zaufać. Od początku widziałem w głowie ścieżkę dźwiękową do tego projektu i od początku była to muzyka fortepianowa. Podczas robienia dokumentacji do tej animacji nagrywałem też dźwięki, które wykorzystaliśmy w projekcie. Mamy tutaj więc oryginalne ambienty z sali lekcyjnej liceum czy ulic: Kościuszki oraz Gimnazjalnej. Mamy oryginalny dzwonek szkolny, którego niegdyś używał woźny szkolny do poinformowania licealistów oraz nauczycieli o końcu lub początku lekcji. Wreszcie kilkanaście godzin polowałem przyczajony za ścianą swojego studia i czekałem na idealny dźwięk przylatującego do karmnika ptaka. Zima przyszła mi z pomocą ;) 




I tak powstał nieco ponad 3 minutowy film - legenda. Nie do końca wszystko będzie tam zgodne z prawdą, ale jest to świadome przekłamanie, które wymuszone jest konwencją. 

Premiera dziś o 21:20 na antenie Telewizji Proart po prapremierze „Melomana”. Zobaczcie zapowiedź filmu: 



animacja: Michał Kwiatkowski, Studio MIHA
muzyka: Marek Raczycki
sound design: Marek Raczycki, Tomasz Wojciechowski
montaż/postprodukcja: Tomasz Wojciechowski
grafika: Michał Trusz, Konrad Moszyński
konsultacja: Tomasz Lach

Podziękowania dla wszystkich osób zaangażowanych w projekt:

Robert Kaźmierczak, Sebastian Górski - za zaufanie
Michał Kwiatkowski, Studio Miha - za genialną robotę przy animacji!
Marek Raczycki - Marco Petrucciani! Jesteś geniuszem, udowodniłeś to po raz kolejny.
Dyrektor Marek Lewicki oraz pracownicy I L.O. w Ostrowie Wielkopolskim - za pomoc i wyrozumiałość.
Artur Homan - za inspirację do nagrywania dźwięków.
Michał Trusz i Konrad Moszyński - za pomoc graficzną.
Tomasz Lach - za konsultację i pomoc.

i na koniec: 

Marta - za wsparcie i wyrozumiałość. 

Brak komentarzy: