Legenda jazz-rocka. Postać, która nie tylko jako pierwsza połączyła
kontroler MIDI ze skrzypcami, ale także wniosła do muzyki fusion
zupełnie nową jakość Jean-Luc Ponty wystąpił na ostrowskiej scenie Kina
Komeda. W trakcie kolejnej edycji „Jazz w muzeum” towarzyszyła mu córka
Clara Ponty.
Wizjoner, człowiek z otwartą głową, niezwykle energiczny i wciąż
kreatywny - organizator koncertu Jeana-Luca Pontiego Jerzy Wojciechowski
mówi o skrzypku w samych superlatywach.
Postać wybitna to taka, która wnosi do muzyki ten świeży powiew, nowe
pomysły, także na połączenie instrumentu klastycznego z elektroniką. Tak
było właśnie z Ponty’m, który jako pierwszy podpiął kontroler MIDI do
swoich skrzypiec i tym połączeniem zwojował muzyczny świat. Inspirację
czerpał od samego mistrza Milesa Davisa.
- To była rewolucja w latach 80. To było coś - najpierw uzyskać dostęp do
syntezatorów, a potem - przyznam, że było to niezwykłe doświadczenie -
zagrać na skrzypcach i otrzymać dźwięk fletu czy trąbki w tym samym
czasie. Nie używam już tego rozwiązania, kiedyś to było zabawne, bo była
to technologiczna przygoda - mówi Jean-Luc Ponty.
Na scenie Komedy pojawiła się m.in córka kompozytora i wizjonera Clara
Ponty, która nie tylko odtwarza, ale daje w rodzinnym projekcie sporo
powiewu świeżości, co jazzfani mogli usłyszeć m.in. w kompozycjach
„Echo” oraz „Mind Spin”.
- Jest świetną kompozytorką, uwielbiam jej kompozycje. Dlatego to wielka
przyjemność dla mnie, że mogę dzielić się tym. I ten miks energii mojej
muzyki i tego pierwiastka kobiecego, lirycznego, melodycznego działa
bardzo dobrze - dodaje skrzypek.
Relacja córka-ojciec na scenie nie zawsze jest łatwa - przyznaje Clara
Ponty. Pianistka wspólnie z wybitną sekcją rytmiczną w osobach Damiena
Schmitta na bębnach oraz Guya Nsange’a na basie przestudiowała twórczość
legendy skrzypiec. Publiczność mogła usłyszeć „Mirage” czy „Enigmatic
Ocean”, a także „Signals From Planet Earth”.
- To ma swoje dobre i złe strony. Negatywy to wysoko postawiona
poprzeczka pod względem tego, czego od siebie oczekujesz. W końcu to
liga światowa, ale nie możesz siebie porównywać. To szalenie istotne. To
klucz. Musisz być sobą i jeśli nie porównujesz siebie, to wszystko jest
dobrze. To bardzo inspirujące mieć ojca o takiej renomie o wysokim poziomie - wyjaśnia Clara Ponty.
Koncert legendy rozpoczyna 27. rok działalności Jerzego
Wojciechowskiego. Jeszcze w tym półroczu usłyszymy m.in. Krystynę
Stańko, Włodzimierza Nahornego oraz Łukasza Pawlika, syna Włodka
Pawlika, zdobywcy Grammy za „Night in Calisia”.
Zobaczcie moją fotorelację z tego wydarzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz