wtorek, 13 marca 2012

Drive 2011 - recenzja

"Zapnijcie pasy, czeka Was niezła jazda" można przeczytać na plakacie zapowiadającym film "Drive" (2011). Coś w tym jest. Główny bohater to właśnie tytułowy Driver. Bezimienny, bezduszny, bezuczuciowy, cholernie utalentowany "Ktoś" (w tej roli Ryan Gosling). Co o nim wiemy? Co wiemy o jego przeszłości? Czy ma kręgosłup moralny? Można by go o to zapytać, ale raczej nic by nie odpowiedział. Ten typ tak ma. W płomiennej scenie w windzie niby ujawnia swoje uczucia względem Irene (Carey Mullingan), ale po chwili bezlitośnie miażdży butem głowę oponenta. Tak, tak. To taki relatywizm moralny. Trudno jednoznacznie ocenić ten film. Wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie. Całość zostawia po sobie pewną otoczkę, nutkę a raczej całą gamę niedopowiedzenia. Bo to brutalny świat.....Mocne uderzenie, mocny film. Wyjątkowo bez oceny.


Brak komentarzy: