niedziela, 21 lutego 2010

Czas i przestrzeń w "Jadąc do Babadag" Andrzeja Stasiuka

„Jadąc do Babadag” to opowiadanie tytulowe zbioru Andrzej Stasiuka pod tym samym tytułem. Punktem wyjścia jest zdjęcie, do którego wraca Stasiuk. Fotografia jest jakby pretekstem do podróżowania. Autor szuka miejsca, które widnieje na tym zdjęciu. Jak cel swojej podróży wybiera miejsca niepopularne, „odwiedza tę gorszą część Europy”.



Wspólne cechy przestrzeni Stasuika: 

a) Środkowoeuropejska bieda

b) Przestrzeń jest realna

c) „Gorsza część Europy”

d) Omija duże europejskie miasta. Nie odwiedza Pragi, Budapesztu. To dla Stasiuka „białe plamy” na mapie. Zahacza raczej o mniejsze, często senne miasteczka, pełne swoistego klimatu.

e) Stasiuk szuka miejsc, gdzie „zatrzymał się czas”. W naszym kręgu kulturowym i przy aktualnymi poziomie życia, to miejsca, że literalnie mówiąc „psy dupami szczekają”.

f) Krąg przestrzenny to także Kresy

g) Normalne dla tamtego krajobrazu widoki to faceci siedzący przed sklepem cały dzień

h) Podróże Stasiuka są w istocie poszukiwaniem pewnej określonej przestrzeni

i) Wyprawa w poszukiwaniu miejsc jest także wyprawą w poszukiwaniu pewnego czasu. Faceci, którzy cały dzień przesiadują przed sklepem „dotykają wieczności”.



Czas: 

a) Trwanie w istnieniu, czyli czasie

b) Czas pędzi w wielkich miastach, więc Stasiuk ich nie odwiedza. W małych miejscowościach czas po prostu płynie wolno. Stasiuk szuka takich, gdzie czas się po prostu zatrzymał.

c) Czas z bohaterami jest „ za pan brat”.

d) Ci ludzie potrafią władać czasem, doświadczają czasu.

e) Metafizyka czasu, doświadczanie, przeżywanie czasu. 




Dlaczego Stasiuk tropi Cyganów (Romów)? 



a) Są żywą obrazą wolności

b) Lud wędrowny, ruchome państwo

c) Mają w nosie europejską doskonałość

d) Ich świat kieruje się innymi wartościami

e) Cyganie mają w nosie czas.

f) To społeczność, która kieruje się ściśle określonymi prawami wewnątrz niej. To bardzo hermetyczne środowisko, czego dowodem jest chociażby język.

g) To społeczeństwo oparte na pamięci. Dużą rolę odgrywają starsi ludzie, to ich się szanuje, bo oni są nośnikiem historii i tradycji poprzedników.





Z. Bauman: „Ponowoczesne wzory osobowe”, [w:] „Studia Socjologiczne” 1993, nr 2

WŁÓCZĘGA

Pierwszym typem wzoru osobowego jest włóczęga. Kiedyś włóczęga był traktowany jako wróg, wzbudzał strach, albowiem łamał ład społeczny, sprzeniewierzał się normom i kontroli. Co więcej – wędrował bez z góry określonej trasy, wałęsał się bez celu. Dziś, tzn. w świecie późnej nowoczesności, każdy z nas jest po trosze włóczęgą.
Zaczynamy żyć chwilą, nie planujemy swojej przyszłości, nie wyznaczamy celu, bo przecież w ponowoczesności wszystko bez przerwy się zmienia, nic nie jest pewne. Charakteryzuje włóczęgę fakt, że nie tylko poddaje się on biernie zmianom, ale ponadto nieustannie ich z własnej woli poszukuje i do nich dąży. Włóczęga w zmianie widzi szansę na poprawienie swojego bytu. Aby skonstruować lepsze życie i przyszłość nie zawaha się porzucić miejsca, do którego zresztą nie jest silnie przywiązany. Jak podaje Z. Bauman:

„Osiadłość, zadomowienie, jednostajny rytm życia, ciągłość celów wraz z ograniczonością potrzeb, jakie trwałe cele wyznaczają, są zatem [...] zgubne” [4]. 
Istotnym podkreślenia wydaje się to, iż są zgubne oczywiście z punktu widzenia ponowoczesności, dlatego też włóczęga wciąż poszukuje nowych miejsc i doświadczeń, odczuwa potrzebę odmienienia losu.



TURYSTA

Trzecim typem wzoru osobowego jest turysta, którego można określić jako kolekcjonera wrażeń. Turysta bardzo często opuszcza dom, aby podróżować. Co więcej: turysta płaci, a więc i wymaga tego, aby świat, który zwiedza, stał się tego wartym. Jest to możliwe tylko wtedy, kiedy spełnia on żądania turysty. Tubylcy zamieszkujący tereny, po których turysta podróżuje, muszą być świadomi jego wymagań i się im podporządkowywać.

PRZYKŁAD: Wyobraźmy sobie taką sytuację: grupa turystów zwiedza jakąś egzotyczną wyspę. Znajdująca się tam flora i fauna nie zaspokaja ich żądań, które silnie związane są z tym, aby kolekcjonować wrażenia. Potrzebują czegoś jeszcze, a ponieważ płacą, to i wymagają. Tym samym biuro podróży organizuje na wyspie pokaz rytualnych tańców, które wykonywane są przez ludność autochtoniczną. Oczywiście tańce te z autentyczną tradycją mają niewiele wspólnego, to tzw. wynajdowanie tradycji (invented traditions) na potrzeby turystów – konsumentów. Kupują oni przygody, atrakcje, które są coraz bardziej nieprawdopodobne i lepsze. Można powiedzieć, że tubylcy są „wliczeni w cenę”, konieczne jest, aby pozowali do zdjęć, czy sprzedawali swoje rękodzieła. Wszystko jest z góry przygotowane, zaplanowane, tubylcy są opłaceni, a turysta do swej kolekcji wrażeń dodaje jeszcze jedno.

Pisząc o turystach jako ponowoczesnych wzorach osobowych, trzeba koniecznie nadmienić o zjawisku zwanym turyzmem (zorganizowana forma turystyki), który nierozłącznie utożsamiany jest z konsumpcją. Można mówić nawet o tzw. turystyce konsumpcyjnej charakteryzującej się tym, iż konsumowanie w trakcie podróży będzie celem pierwszorzędnym, ważniejszym nawet od samej podróży i odwiedzanych miejsc, które jednak często otaczane są w świecie konsumentów pobożną czcią (np. przedstawianie Tunezji jako Mekki turystów przez wiele biur podróży) [6]. J. Isański turystykę konsumpcyjną rozumie „jako bliższą zakupom niż podróżowaniu, w której większą intensywność bodźców zapewnia nie egzotyczne dla turystów otoczenie z mieszkańcami i ich kulturą, ale skonstruowana na potrzeby przybyszów „znajoma” im rzeczywistość, w której konsumenci czują się jak „ryby w wodzie” [7]. Można więc wywnioskować że miejsca, do których przyjeżdżają turyści – konsumenci, muszą być podobne do miejsc z których przybywają. Koniecznym warunkiem jest tutaj mieszkanie w wygodnych hotelach z łazienkami i klimatyzacją, w których serwowane jest m. in. europejskie jedzenie, a lokalne potrawy spełniają tylko rolę dodatków [8].

Turysta, w przeciwieństwie do włóczęgi, nie chce odmienić swego losu, ponieważ nie odczuwa takiej potrzeby. Chce jedynie wzbogacić skarbiec swych wrażeń, zobaczyć coś, czego jeszcze nie widział. Zbiera wrażenia, o których potem opowiada w domu, prezentuje pamiątki oraz fotografie rodzinie i znajomym. Turysta, w przeciwieństwie do włóczęgi, nie jest bezdomny, ma swoje miejsce z którym jest związany, choć często pragnie się od niego oddalić, ale tylko na chwilę i po to, aby zebrać nowe wrażenia oraz doznania. Turysta ma pieniądze i przede wszystkim ma dokąd wracać.


Przypisy:

[3] Z. Bauman: „Ponowoczesne wzory osobowe”, [w:] „Studia Socjologiczne” 1993, nr 2, s. 18.[4] Ibidem, s. 18.
[5] Ibidem, s. 29.
[6] J. Isański: „Konsumpcyjna strona turystyki zorganizowanej”, [w:] „W cywilizacji konsumpcyjnej”, red. M. Golka, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2004, s. 81 – 82.
[7] Ibidem, s. 82.
[8] Ibidem, s. 91.
       [9] M. Bogunia – Borowska, M. Śleboda: „Globalizacja i konsumpcja: dwa dylematy współczesności”, Universitas, Kraków 2003,            s. 246 – 249. 

Brak komentarzy: