Wystarczy posłuchać Adriana podczas jego przemówień w trakcie spotkań z Narodem. Duda tak chętnie odwiedza małe miasteczka jak Pleszew czy Ostrzeszów, w których głowa państwa nie była od 1925 roku. Co za radość! Zaszczyt!? Taki otwarty ten nasz Prezydent, można sobie z nim selfie zrobić, a do Pana Prezesa nie może się dostać jego wyborca, bo on się z wyborcami nie spotyka. Przecież to wszystko szerszy plan. Daleko wybiegający w przyszłość. Pamiętacie dobrego i złego glinę? Przecież PIS dobrze wie, że na tę chwilę nie ma mandatu na diametralne zmiany w ustroju państwa. Przecież Duda to jedynie "dekorator", który podczas spotkania z Narodem mówi, że konstytucja "wymaga zmiany" i zaprasza na referendum, które obędzie się 11 listopada 2018 roku. W setną rocznicę odzyskania niepodległości. Przypadek?
Mówi to do wypełnionego po brzegi ryneczku, który pójdzie do urn i zagłosuje na niego. Pójdzie też do referendum i zaznaczy na karcie tak, jak należy - za zmianą ustroju (już legalnie - suweren chce, suweren ma). Zagłosują za tym, aby nie przyjmować uchodźców (postawa godna każdego prawego Chrześcijanina), aby chronić życie od poczęcia jak nakazują Panowie w ciemnych szatach, może żeby wyciąć w pizdu resztę lasów w Polsce. Mam wrażenie, że po ostatnim wecie Duda znajdzie wielu nowych wyborców. Przypominam tylko, że to ten sam Andrzej Duda. Ten sam człowiek z PISu, partii która obiecała, że każde dziecko dostanie 500 złotych, która w trakcie jak lud protestował pod sądami przegłosowała kolejne podatki, możliwość eksmisji na bruk bez konieczności poszukania mieszkania zastępczego. Oni zrealizują swój plan i pomoże im w tym suweren, który dawno jest po ich stronie. Mało tego: jest go w tym momencie zdecydowanie więcej niż ludzi ze świeczkami pod budynkami wymiaru sprawiedliwości. Oni są w tym ryneczku i słuchają Adriana jak świnia grzmotu. Oni mają głos.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz